Rum w zależności od rodzaju może być nawet bardzo słodki. Robi się go z trzciny cukrowej albo melasy. Poza tym, jeśli mały wypił szklankę na raz, to pewnie nawet się nie zorientował, że smakuje "inaczej".
To dziecko, wypił szybko zanim zdążył się skrzywić, dzieci są odporne. Przecież w tym wieku mie mógł się przyzwyczaić do alkoholu tak, żeby nie robił na nim wrażenia jak na starym pijaku.
Spoko, zrobiłam kiedyś to samo i też o mało nie wpędziłam rodziców w problemy z policją.
Tylko w tym wypadku był to likier wiśniowy który stał przygotowany do nasączenia ciasta. Wcześniej babcia wyjaśniła mi że to "taki sok wiśniowy tylko dla dorosłych".
Dokładnie, jak pociągnął duszkiem to nawet mógł się nie zorientować. W zasadzie pijąc wódkę też dopiero po chwili odczuwamy jej smak. Na pocieszenie powiem Ci, że mój brat napił się kiedyś rozpuszczalnika z butelki po jakiejś kolorowej oranżadzie, także takie rzeczy się zdarzają;)
Moja siostra, gdy miała 4 lata wypiła resztki alkoholu z kieliszków gości, podczas gdy rodzice żegnali się z gośćmi. Na szczęście było to w dawnych czasach i rodzice na pogotowie nie pojechali a siostrzyczka do rana wytrzeźwiała. Z dziećmi nie poradzisz.
A w ogóle - nie rozumiem, po co pojechali na pogotowie zamiast wywołać wymioty u dziecka.
"Wiadomo, jak to przed świętami": alkohol stoi w szklanicach gdzie popadnie, nawet w zasięgu czteroletniego dziecka i nikogo nie interesuje, co ten dzieciak robi, gdzie wchodzi, za co chwyta... Tak, jesteście patologiczną rodziną, a dzieciak pewnie dlatego taki odporny, że nie pierwszy raz "pociągnął"dziwny płyn ze szklanki, tylko poprzednio byliście tak bardzo zajęci nie wiadomo czym, że umknęło to waszej uwadze.
,,Wiadomo jak to przed świętami": mama przygotowała rum do zrobienia jakiejś tradycyjnej potrawy na święta. I wcale nie musiała tego stawiać na biurku dziecka, tylko gdzieś na blacie, na którym miała ten posiłek przygotować. A mały nie ,,pociągnął dziwnego płynu ze szklanki", tylko wypił coś, co miało kolor kojarzący się z czymś dobrym, więc automatycznie uwierzył, że to jest włąśnie to z czym mu się skojarzyło i jako tak małe dziecko nie dopuszczał do siebie myśli, że to może być coś innego. Myślę, że zadziałał tu też efekt placebo.
Też mam czterolatka i powiem tak:
- w okresie wzmożonego ruchu, przygotowania do świąt itp. jedna osoba dorosła jest oddelegowana do zajmowania się dzieckiem. Któreś z nas, albo babcia albo ciocia - ktokolwiek, kto będzie na bieżąco patrzył, gdzie to dziecko chodzi i czego próbuje się napić.
- do kuchni Mały wchodzi tylko w towarzystwie osoby dorosłej - i dobrze o tym wie.
...i może dlatego właśnie nigdy nie spił się rumem, nie oblał wrzątkiem ani nie przydarzyły mu się inne przygody, o których nieraz czytam, a w które nie mogę uwierzyć...?
ciezkie zycie dla dzieciaka, ot tak wyrosnac na normalnego czlowieka bez dziecinstwa. ale problem z bezosobowym automatem bedziesz mial na starosc ty a nie ja, wiec mi to w sumie zwisa. acha, wybacz zapomnialem cie szybko ocenic - twoim wzorem - jako patologie. wiec oceniam. tylko sadysta bez moralnosci moze swiadomie odebrac dziecku dziecinstwo.
A może autorka chciała zrobić wszystko sama, lub po prostu nie było aż tyle osób w domu, żeby się zajmować ciągle tylko dzieckiem? ja na przykład tylko na święta Bożego Narodzenia spotykam się tak całą rodziną, natomiast na wielknoc to raczej jest tak, że ciocia z wujkiem i kuzynek mają swój stół, babcia z dziadkiem mają swój, a my mamy swój, więc trudno, żeby ciocę ściągać, jak ona ma już swoje przygotowania
Nie wiem, gdzie wyczytałeś o odbieraniu dzieciństwa, bo w mojej wypowiedzi tego nie ma. więc ocenię Cię tak: nie wiem, czy jesteś patologią, ale na pewno masz kłopoty z czytaniem, ew. widzisz rzeczy, których nie ma.
Ja myślałam, że moja dalsza rodzina jest nadopiekuńcza, ale waćpan ich przebił o głowę. Mój 4-latek pyta czy może się tego napić, czyja to szklanka, co w niej jest. Nie wyobrażam sobie żebym gdzieś za nim chodziła. Sprawdzam tylko czy nie robi głupot i dołączam czasem do zabawy.
I to oddelegowywanie? Z drugiej strony, jak byłam młodszą mamą to mój mąż forsował (nasze, babć, cioć) łażenie za córką do ok 3 rż. (wtedy jedynaczka, dom duży). Skończyło się jak powiedziałam: "chcesz to sam za nią łaź". Nagle się dziecko usamodzielniło. Polecam.
opieram sie wylacznie na twoich slowach. jesli male dziecko ma nad soba cerbera ktory nie pozwala sie rozwinac tak naturalnym cechom jak ciekawosc swiata i eksploracja wszystkiego co sie da. bez tych cech wyrosnie nudny automat, wybacz myslalem ze to oczywiste. c`mon wychowujesz czlowieka ktory ma zakaz wchodzenia do kuchni! to brzmi jak gulag.
"Jeśli ciągle będziesz usuwał kamienie z drogi twego dziecka, jako dorosły potknie się o ziarnko piasku" czy jakoś tak.Edytowany: 2016:03:31 20:49:02Edytowany: 2016:03:30 13:47:09
Ja przygotowywałam święta z dwu letnia córka, bez niczyjej pomocy i też mi się niczym nie spiła, ba nawet pomagała sprzątać dla takiego dziecka pomoc w kuchni to duża radość. Poza tym 4 letnie dziecko powinno już wiedzieć czego może a czego nie może, nie ma możliwości chodzić za nim krok w krok.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
chrysalis [YAFUD.pl] | 28 Marca, 2016 10:54
To dziecko, wypił szybko zanim zdążył się skrzywić, dzieci są odporne. Przecież w tym wieku mie mógł się przyzwyczaić do alkoholu tak, żeby nie robił na nim wrażenia jak na starym pijaku.