Zawsze coś...
Czasy się zmieniają. Forma komunikacji tez
Czasy sie zmieniaja, forma komunikacji tez, co nie znaczy jednak ze mamy sie godzic na bylejakosc. Samo poproszenie o reke jest rytualem, z ktorego chlopak zakpil. Byloby lepiej, gdyby ten rytual pominal, niz stawial na bylejakosc.
A może właśnie o to mu chodziło: żeby obśmiać stary, skostniały, strupieszały rytuał, za którym jeszcze wiele osób tęskni, choć mamy XXI wiek? Wszak proszenie ojca o rękę córki miało rację bytu, gdy młoda dziewczyna nie była dr facto człowiekiem, lecz własnością rodziców, a w szczególności ojca - i przez tę uroczystość przechodziła na własność męża. Tak było jeszcze w XIX wieku, ale te czasy, słusznie minione, odeszły do lamusa i dziś można się z nich nagrywać.
Obstawiam, że chłopak nie miał w planach odprawiać żadnych "rytuałów"ani, tym bardziej, ich obsmiewac tylko zadał normalne pytanie. Przecież takie proszęnie o rękę odbywało się w towarzystwie przyszłej narzeczonej oraz jej rodziców, a nie tylko zapytanie ojca i to "za plecami"dziewczyny. Facet, po prostu, chciał wiedzieć czy ojciec ukochanej nie ma nic przeciw, bo jednak dobrze by było gdyby relacje z teściami nie były ciągle napięte... A tatusiek to znadinterpretował
Ja myślę, że po prostu dziewczyna powiedziała młodemu, że tak by było ładnie (samo poproszenie o rękę), ale nie mówiła w jakiej formie manto zrobić i on jako, że młody, dzisiejszy, to poprosił o rękę po swojemu.
Nie sądzę by sam wpadł na pomysł, by prosić...
Faktycznie siara... kto w ogole uzywa whatsappa? nie mogl jak czlowiek, przez FB/messengera?
wlascicielem whatsappa jest fb, wiec co za roznica?
Gdyby mężczyzna poprosił o moją rękę najpierw mojego ojca a nie mnie, odmówiłabym.
Ten zwyczaj nie ma racji bytu w dzisiejszym świecie.
Wlaścicielem wielu fabryk produkujacych seks-zabawki (precyzujac- gumowe penisy) jest firma durex. Wiec co za roznica jakiego ich produktu uzywasz, mozesz kupic prezerwatywe do seksu z kobieta albo kupic dildo i wsadzic sobie w...;)
I tak trzymać drogie panie, nikt nie ma prawa decydować za was.
co gdyby twoj facet najpierw pogadal z ojcem czy ten dorzuci sie do finansowania wesela? masz jakas granice czy po prostu obowiazuje bezwzgledny zakaz dogadywania sie z twoimi rodzicami?
Nic o mnie beze mnie. Mój facet ma prawo dogadać się z moim ojcem w sprawie wypadu na ryby, ale wszelkie ustalenia dotyczące mojej osoby powinny być w pierwszej kolejności podejmowane ze mną.
Czego nie rozumiesz?
Moze, ale zakpil ze swojego przyszlego tescia. Zachowal sie jak prostak, bez manier. Oczywiscie, ze proszenie ojca o reke jest reliktem przeszlosci, wiec tym bardziej zachowanie chlopaka jest gowniarskie.
W yafudzie jest, ze chlopak poprosil tego mezczyzne o reke jego corki. Przez komunikator. To wazna decyzja, wazne pytanie. Nie na komunikator. Na wszystko jest czas i miejsce. Komunikator to nie miejsce na tego typu wiadomosci, jakby pytal, czy kupic jajka.
Niezgrabnie wyszło. Jesli bardzo chcial byc tradycyjny to powinien zapytac osobiście. A jak nie chcial osobiscie to powinien sobie darować.
po prostu jestem ciekawy czy twoj zakaz rozmawiania z rodzicami jest czyms ograniczony czy absolutnie bezwzgledny. jak rozumiem koszty wesela, jako rzecz dotyczaca ciebie, nie moglyby byc ustalone w rozmowie bez twojej obecnosci?
niezbyt rozumiem dlaczego fale akustyczne maja byc lepsze niz zdigitalizowane pakiety danych? co za roznica jakim medium przesylasz informacje?
Powiedz lepiej gdzie jest lusia.
Serio? Najpierw o weselu rozmawia się z dziewczyną. Może ona nie chce wesela? Może nie chce nim obciążać rodziców? Poza tym taka rozmowa jest niesmaczna. Albo gość zakłada, że na piwko się zgodzi, albo, że wesela nie będzie jeśli rodzice się nie dorzucą. To jest sprawa zakochanych i to między sobą powinni wszystko ustalić w pierwszej kolejności.
A pytanie o rękę na whatsupp? Zupełny brak klasy. Może na ślub przyjdzie w dresie, skoro forma i wykonanie się nie liczą?
>jak rozumiem koszty wesela, jako rzecz dotyczaca ciebie, nie moglyby byc ustalone w rozmowie bez twojej obecnosci?
OK, widzę, że ogarnąłeś. Tak, zdecydowanie chciałabym, aby kwestię, kto i w jakiej części ma pokryć koszty naszego wesela, mój narzeczony najpierw przedyskutował ze mną. A dopiero potem idziemy żebrać do ludzi (jeśli wspólnie uznamy, że tak trzeba).
no to zostalo mi juz tylko pytanie czy relacja jest symetryczna - to znaczy czy uwazasz ze ty bys tez nie mogla sama pojsc do tescia (lub ojca) pogadac o kosztach wesela.
ciekawi mnie tez czy dozwolone jest na przyklad wydanie wspolnych pieniedzy na paczke ciastek bez wczesniejszych konsultacji?
generalnie twoja wizja swiata wydaje mi sie wyjatkowo radykalnie ograniczajaca i odnosze wrazenie ze tylko osoby o wyjatkowo uleglej osobowosci moglyby czuc sie szczesliwe w takim zwiazku. ale jesli odpowiedz na moje pierwsze pytanie (o symetrie) jest twierdzaca, to obie strony zwiazku musialyby byc ulegle, co oznacza permanentny paraliz decyzyjny. mam wiec nadzieje ze relacja nie jest symetryczna i tobie wolno wiecej :-)
a kto twierdzi ze forma i wykonanie sie nie licza? napisalem przeciez "co za roznica jakim medium przesylasz informacje?". to mniej wiecej tak jakby ktos twierdzil ze lubi ogladac telewizje kablowa, ale tej z anteny to nienawidzi. a co za roznica jakim medium przyszedl program telewizyjny?
Jezu, żeś się przyczepił do tych kosztów wesela, jak pijany do płota albo rzep do psiego ogona.
Tak, też nie poszłabym do teścia dyskutować o kształcie naszego wesela bez uprzedniej rozmowy z moim narzeczonym. A już na pewno nie celem żebrania o pokrycie kosztów wesela.
Generalnie uważam, że to państwo młodzi powinni sobie sami opłacać wesele, w końcu to ich impreza. Ale, uprzedzając pewnie Twoje kolejne pytanie, jestem otwarta na dyskusje i nie zarzekam się, że nie zmienię zdania pod wpływem argumentów narzeczonego (choć, z tego co wiem, on akurat uważa tak samo jak ja).
I czym innym jest kupno paczki ciastek... Jezu, nawet nie wiem, jak z Tobą rozmawiać... Dam przykład: jeśli mój narzeczony kupi paczkę ciastek z naszych wspólnych pieniędzy - to nie mam nic przeciw. Jeżeli natomiast pójdzie do moich rodziców sępić kasę na te ciastka - to się wk*rwię. Nie wiem, czy jasno wyraziłam mój punkt widzenia? Jak co, to pytaj dalej...
Zabrakło informacji o odpowiedzi ojca. Może powinien udzielić jej w formie listownej (tradycyjna kartka, długopis, koperta), żeby dać do zrozumienia narzeczonemu, że istnieją także inne formy komunikowania się, i żadna z nich nie zastąpi rozmowy.
Stawiasz na tym samym poziomie żebranie o kasę na wesele/proszenie o rękę za plecami drugiej połówki do kupna ciastek?
Serio, gościu, co z tobą nie tak?
stawiam? gdzie?
mysle ze juz rozumiem. gdyby twoj mezczyzna pogadal najpierw z twoim ojcem w kwesti malzenstwa to odmowilabys wyjscia za maz. gdyby twoj mezczyzna pogadal najpierw z twoim ojcem o wspolfinansowaniu wesela to jestes otwarta na dyskusje. co ciekawe, malzenstwo jest inwestycja dlugofalowa, a wesele pojedynczym wydarzeniem. zatem podejrzewam ze zakaz rozmawiania z twoimi rodzicami jest zalezny od dlugosci czasowej omawianego zdarzenia. czy wzialabys rozwod gdyby twoj mezczyzna pogadal z twoim ojcem o 10-letniej lokacie? dla ulatwienia powiedzmy ze mowimy o lokacie wartej tyle co 10 paczek ciastek.
Nie wiem - ty jesteś, naćpany, pijany, upośledzony, trollujesz - czy wszystko na raz?
Nie
lubię
gdy
ktoś
decyduje
o
mnie
bez
mojego
udziału.
Jaśniej chyba nie potrafię...
ale to przeciez nieprawda. ustalilismy juz wczesniej ze mozna kupic paczke ciastek z twoich pieniedzy oraz prawdopodobnie mozna za twoimi plecami organizowac wesele ale musisz sie jeszcze zastanowic. czy mam rozumiec ze wycofujesz sie ze swoich wczesniejszych deklaracji i przechodzisz na radykalna pozycje posiadaczki 100% pantoflarza?
"to znaczy czy uwazasz ze ty bys tez nie mogla sama pojsc do tescia (lub ojca) pogadac o kosztach wesela.
ciekawi mnie tez czy dozwolone jest na przyklad wydanie wspolnych pieniedzy na paczke ciastek bez wczesniejszych konsultacji?"
A tutaj.
I koleś, naucz się czytać. Babka wyraźnie napisała "Tak, zdecydowanie chciałabym, aby kwestię, kto i w jakiej części ma pokryć koszty naszego wesela, mój narzeczony najpierw przedyskutował ze mną". To samo tyczy się proszenia o rękę, więc gdzie ty tu widzisz, że ona zgadza się by "prawdopodobnie mozna za jej plecami organizowac wesele"?
Nawet twoja wymyślona rodzinka nie dała rady z tobą dłużej wytrzymać i odeszła, czy co, że się tak wyżywasz w internecie i robisz z siebie coraz większego idiotę?
odpowiedzi na swoje pytania szukaj w #24
Koleś, przecież ja cytuję komentarz #24!
Weź, przestań cpac i pić, bo ci już całkiem mózg wyzera
zalecam wiec przeczytac jednak caly, a szczegolna uwage zwrocic na fragmenty "jestem otwarta na dyskusje i nie zarzekam się, że nie zmienię zdania" oraz "jeśli mój narzeczony kupi paczkę ciastek z naszych wspólnych pieniędzy - to nie mam nic przeciw". generalnie polecam czytanie ze zrozumieniem - bardzo fajna sprawa.
Co za młot!
"ustalilismy juz wczesniej ze (...) prawdopodobnie mozna za twoimi plecami organizowac wesele"
Nie wiem, kto z kim ustalił, chyba ty sam ze sobą na haju.
W punktach:
1. Uważam, że wesele jest na tyle istotną sprawą, że powinny o niej decydować obydwie strony.
2. Uważam, że wesele powinno być finansowane przez młodych, a nie przez ich rodziców.
3. Pod wpływem argumentów, dopuszczam zmianę poglądu z punktu 2., ale nie poglądu z punktu 1.
4. Kupno ciastek jest na tyle mało istotną sprawą - w porównaniu z organizacją wesela - że nie ma potrzeby go gruntownie dyskutować.
Nie ma sensu dyskutować z takim zakutym łbem. On zawsze będzie miał rację, on zawsze najmądrzejszy i zrobi wszystko by Ci to pokazać. Poprzekręca slowa, wyciągnie wnioski z 4 liter i będzie zadowolony, że na rację. Zero pokory, zero logicznego myślenia, zawsze jego musi być na wierzchu.
A wszyscy dookoła tylko patrzą na niego z politowaniem.
Jeśli rzeczywiście na żonę i dzieci to im współczuję, bo taki człowiek to najgorszy materiał na ojca. Będzie w stanie ponizyc własne dziecko i jeszcze wmawiać wszysykim dookoła że to dla jego dobra. I nawet będąc dziadem, którego własne dzieci unikają, to nie przejrzy na oczy i nie przeprosi. Tylko dzieci złe, bo "schorowanego"ojca w D mają. A schorowany, bo on lepiej od lekarzy wie co mu wolno, a czego nie wolno i drze się na dzieci i żonę jeśli mu uwagę zwrócą.
Więc cerebrumpalm chyba ostatnio taki czepliwy i się wyzywa tutaj, bo dostał pozew o rozwód. Nie ważne czy żona była prawdziwa czy nie. Nawet wymyślona by z nim nie dała rady.
to milo ze dzieki twojemu bezinteresownymu poswieceniu watek zyskal tyle na merytorycznosci. jednak czuje sie w obowiazku cie poinformowac, ze w ten sposob mnie nie poderwiesz - twoja obsesja moja osoba bedzie zawsze nieskonsumowana.
przyznam ze to dosc ciekawe ze w drugiej czesci posta potwierdzasz moja slowa, z ktorymi nie zgadzasz sie w pierwszej czesci. czy taka sprzecznosc cie nie uwiera? w sumie niewazne. nurtuje natomiast mnie po co zachecasz do zadawania pytan, skoro jak ktos je zada, to odpowiadasz inwektywami oraz przepisujesz to samo nie odpowiadajac na pytania, do ktorych zadawania zachecasz. to infantylizm czy proba zostania trollem?
Ona nic nie potwierdza. Serio. Śledzę ten wątek już któryś dzień czekając aż się zreflektujesz, ale nie. Upierasz się przy swoich wydumanych racjach, popierasz je zdaniami wyrwanymi z kontekstu, dajesz porównania nijak się mające do rzeczywistości. Zrób sobie dzień przerwy i na spokojnie, bez emocji przeczytaj wszystko od początku do końca. Postaraj się bez zakładania z góry swojej racji. Może wtedy zobaczysz o co chodzi.
wut? jak nie potwierdzila, jak potwierdzila? zreszta niezbyt mozliwe byloby inaczej, skoro wszystko co pisze w tym watku, to po prostu logiczne wnioski lub analiza tego co ona pisze - od siebie przeciez nic nie dodaje. nie napisalem nawet pol slowa co ja osobiscie uwazam o dzialaniu partnerki na wlasna reke, bez pytania mnie o pozwolenie.
Gdzie potwierdziła? Piszę od początku jasno i wyraźnie, że nie chce, aby ktoś podejmował decyzje o niej za jej plecami. Jest otwarta na dyskusje dotyczące finansowania wesela, dyskusje, które toczyłyby się z JEJ NARZECZONYM a nie rodzicami za jej plecami. Nie ma nic przeciwko kupowaniu ciastek, bo to jest absolutnie błaha i nic nie znacząca sprawa. Gdyby narzeczony że wspólnych pieniędzy kupił sobie drogi sprzęt bez rozmowy z nią to już byłoby zupełnie co innego (tak podejrzewam, piszę na swoim przykładzie). I rzeczywiście nic nie dodajesz od siebie, ale tak przekręcasz, manipulujesz i wygrywasz z kontekstu, że zupełnie zmieniasz sens przytaczanych wypowiedzi.
no wlasnie. czyli istnieje kontinuum od "odejde jak porozmawiasz z moim ojcem!", poprzez "moze mozesz rozmawiac z moim ojcem, a nie moze nie, przekonaj mnie", az do "spokojnie mozesz kupic ciastka bez brania mnie pod uwage". staram sie po prostu precyzyjnie ustalic gdzie jest punkt przegiecia. niestety wspoldyskutanci zacieli sie albo na pisaniu tego samego albo onanizowaiu sie ze napisza cos personalnego do cerebrumpalma, wiec punkt ten wydaje sie juz niemozliwy do ustalenia. ciekawia mnie ludzkie motywacje, a ze cyferki zachecala do zadawania pytan, to pomyslalem ze moze mozna zadawac pytania. okazalo sie to jedynie pulapka na przyciagniecie frajera ktorego bedzie mozna zbluzgac, ale to tez mnie ciekawi - dlaczego ktos mialby tracic swoj czas na zastawianie takiej pulapki tylko po to zeby napisac "co za mlot!". czy to osobom kierowanym przez emocje daje jakies katharsis?
Chłopie...ona nigdzie nie napisała, że on może bez jej zgody porozmawiać z jej ojcem. Absolutnie nigdzie. Tutaj nie ma żadnego kontinuum.
przed chwila przeciez napisalas cos odwrotnego... ale nawet gdyby ten punkt nie istnial, to niczego to nie zmienia. skrajne punkty sa tak przeciwne wzgledem siebie, ze po drodze musi byc punkt przegiecia. to rozumowanie podobne do krzywej lafnera. btw: czy rozumiesz slowo kontinuum?
Zacytuj proszę a ja dowiodę, że się mylisz, gdyż nie napisałam nic odwrotnego. I tak, znam słowo kontinuum. Żeby ono zaistniało musi być jakaś ciągłość logiczna której tutaj niestety nie ma.
jesli dobrze rozumiem, twoim zdaniem od "nie wolno NIC robic za moimi plecami" do "mozna kupowac produkty za moimi plecami" mozna dojsc po indukcji wyciagajac tylko po kolei wnioski z poprzedniego kroku? ciekawe. strywializujemy problem. jasio wyszedl ze szkoly i szedl do domu po prawej stronie drogi. gdy dotarl do domu byl po lewej stronie drogi. czy nie jest oczywiste ze w ktoryms momencie musial przejsc przez droge?
Cóż, próbowałam. Nie chcesz zrozumieć to Cię nie zmuszę.
i vice versa
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
wentylka [YAFUD.pl] | 07 Listopada, 2019 00:21
Czasy się zmieniają. Forma komunikacji tez