No i nauka z tego jest taka: jeśli nie jesteś lekarzem ani dietetykiem, to nie wciskaj nikomu żadnej cudownej diety.
Bo jedzenie warzyw i owoców to straszna zbrodnia. Weź kolo i walnij się w czoło.
Twoja odpowiedź jest nieadekwatna do mojego komentarza i w ogóle bezsensowna. Weź kolo i walnij się w czoło.
Ale wyjaśnię: "zbrodnia"w odniesieniu do tego zagadnienia to bardzo nieodpowiednie słowo. Domyślam się, że chciałeś, żeby twój komentarz zabrzmiał ostro czy w inny sposób fajnie w twoim mniemaniu, ale przez to wyszedłeś na ignoranta. I nie, nie uważam jedzenia warzyw i owoców za zbrodnię, uważam za coś złego namawianie kogoś do zmiany diety na jakąkolwiek bez wiedzy na temat stanu jego zdrowia. Wszystko może zaszkodzić w określonych warunkach, zresztą widać to po powyższym przykładzie. Specjalista nie zaleci żadnej diety bez zapoznania się z odpowiednimi wynikami pacjenta. Widzisz, jakie są efekty działania amatorskich pomysłów, i jeszcze rzucasz takie dziwne teksty? Zastanów ty się lepiej nad sobą.
"Zachęciłam go do lekkiej diety z dużą ilością koktajli warzywno-owocowych"
Nie każdemu służy dieta owocowo-warzywna.
Jak partner autorki zaczął się źle czuć powinien iść do lekarza, do czego autorka mogła go nakłonić, zamiast proponować mu zmianę diety, nie znając przyczyn jego złego samopoczucia.
gwoli scislosci - warzywa i owoce to nie zadna cudowna dieta. pod tym okresleniem zwykle kryja sie szkodliwe diety ograniczajace, a tu jak rozumiem mamy do czynienia z rozszerzeniem zwyklego zarcia o koktajle owocowo-warzywne. jestesmy wszystkozercami, wiec owoce i warzywa nam sluza.
inna sprawa ze jesli faktycznie organizm chlopaka nie potrafil tego przerobic, to czy nie powinien mu wyslac sygnalu ze nie ma ochoty na warzywa i owoce? przeciez wlasnie po to mamy mechanizm apetytu wraz z napalaniem sie na konkretne potrawy - to metoda organizmu na domaganie sie lub unikanie okreslonego skladnika.
Juz widze jak wy od razu lecicie do lekarza, bo sie zle czujecie, bez konkretnego zrodla. Ludzie zwykle ida do lekarza, jak samopoczucie ogranicza lub uniemozliwia ich normalne funkcjonowanie.
To trochę nie tak. Owszem, jesteśmy wszystkożercami ale w wyjątkowy sposób - pozwalający na przetrwanie. Ludzie ewoluują w bardziej skomplikowany sposób niż inne zwierzęta ze względu na rozwój mózgu. Jesteśmy stworzeni jako zbieracze i najlepiej trawimy to co małpy, mimo upływu tylu lat. Rewolucja agrarna sprawiła, że rozrosły się społeczeństwa (zbożem da się wykarmić ple .bs (serio cenzura na coś takiego?!), który się dzięki temu rozmnaża, żadne inne zwierzę nie nauczy się w tym celu hodować i przetwarzać roślin). Ale czy jedzenie mąki nam służy? Nie bardzo. Czy celem człowieka rozumnego jest tylko pójście w ilość a nie jakość rozmnażania? No do tego to jeszcze nie dorośliśmy. Mięsa też w naszej diecie było bardzo niewiele + musieliśmy za nim biegać. Nasz układ krwionośny nie jest przystosowany do jego jedzenia, żaden mięsożerca nie miewa miażdżycy ani nie bywa otyły (chyba że po ingerencji człowieka). Ugotowane mięso to skondensowane kalorie. Umiejętność obróbki cieplnej i możliwość jedzenia go w jaki sposób pozwoliła na skrócenie czasu przeżuwania i zajęcie się innymi rzeczami rozwijającymi inteligencję. Ale dzisiaj to wygląda zupełnie inaczej. Nie mamy problemu z brakiem jedzenia w naszej kulturze, tylko z tym najgorszym jedzeniem dla ple .bsu i jego nadmiarem, od którego ludzie chorują (nowotwory dietozależne, choroby układu krążenia, cukrzyca to plaga). Dla większości osób powrót do diety warzywno owocowej, nawet przez jakiś czas, daje wytchnąć organizmowi, ładuje go lekką energią, oczyszcza jelita które później mogą lepiej wchłaniać składniki odżywcze (większość ludzi nie spożywa normalnie wystarczającej ilości błonnika). Polecam wykład dr Greger Uprooting causes of death, można go znaleźć z polskimi napisami. Przedstawia przekrój badań wpływu diety na obecny stan zdrowia populacji zachodniej.
gwoli scislosci - pszczoly przetwarzaja rosliny na miod, mrowki hoduja i przetwarzaja grzyby (ktore, fakt, technicznie nie sa roslinami). natomiast caly ten wyklad niezbyt rozumiem jak nazwiazuje do tego co napisalem. jesli kolesiowi warzywa mialy szkodzic to powinno go od nich odrzucac. oraz odwrotnie - jesli warzywa mialyby cos czego jego organizmowi brakuje to powinien miec na nie ochote. faktem jest ze ten mechanizm jest latwo oszukiwalny, (stad sukcesy ciast, ciastek i fast foodow), jednakze przeciez wciaz dziala. jesli zjedzenie pomidora mialoby wyslac kolesia do szpitala to powinno mu sie zbierac na nudnosci jak widzi pomidory. moze az do tego stopjnia ignorowal sygnaly wysylane przez wlasne cialo? nie sadzilem ze to mozliwe - nie sluchac samego siebie.
Mozliwe i niestety czeste. Ludzie nie sluchaja siebie, bo nie mysla, nie sa autorefleksyjni. W wiekszosci ludzie traktuja siebie i innych mechanicznie, bo tak jest wg nich latwiej.
Jaki z tego morał?
Że należy słuchać ludzi mądrych, a nie idiotów.
Co za stek nawiedzonych bzdur :(
wcielo ci ta czesc komentarza gdzie przedstawiasz ten stek bzdur. zapostuj jeszcze raz.
Hasła, że na widok czegoś co mu szkodzi, powinien mieć mdłości i powinno go od tych potraw odrzucać - to są KOMPLETNE BZDURY.
Wręcz szkodliwe bzdury, jeśli ktoś w nie uwierzy.
Jesteś nieodpowiedzialnym gówniarzem, możesz mieć na sumieniu czyjeś zdrowie i życie.
jak inaczej wyjasnisz nachodzaca kazdego czlowieka chec na okreslona potrawe? dlaczego ludziom z wrodzana niezdolnoscia do strawienia okreslonego skladnika potrawy zawierajce go wydaja sie niesmaczne? dlaczego zapach rzeczy ktorych nie powinnismy jesc odbieramy jako odor? smialo. zaproponuj alternatywne wyjasnienie. nobel czeka.
Organizm nie działa tak, że jak czegoś potrzebuje, to ma się na to ochotę. Na smaki wpływa: flora jelitowa, nastawienie emocjonalne i skojarzenia z jedzeniem, kultura i otoczenie. Może od czegoś odrzucać, to już prędzej, jeśli coś jest zbyt ciężkie czy tłuste, ale to nie przez chemiczne właściwości tylko bardziej skojarzone odczucia. To głupi Januszowy mit, że ma się ochotę na coś co nam służy. Ma się ochotę przede wszystkim przez uzależnienia - głównie na te rzeczy, które powodują wyrzut dopaminy. Mało kto jest na tyle świadomy swojego ciała i procesu odżywiania, żeby potrafić rozróżniać takie rzeczy. Chyba nie twierdzisz, że dzieci potrzebują wartości odżywczych z frytek i czekolady, bo większość z nich mogłaby jeść tylko to (bo są kaloryczne i wmawia się im że to jest "nagroda").
odpowiedam w kolejnosci stawianych zarzutow i pobocznych watkow.
organizm dziala tak, ze jak czegos potrzebuje to generuje na to ochote. informacje czyta ze stanu flory jelitowej i wykorzystujac nastawienie emocjonalne wytwarza chec na skladniki ktore ma skojarzone z dana potrawa (dlatego nie zdaza sie nam miec checi na cos czego nigdy jeszcze nie probowalismy). dokladnie tak jak napisalas, tylko nie wiem jak z tego wyciagnelas bledny wniosek?
wyrzut dopaminy wystepuje tez przy podjeciu decyzji (zeby zmotywowac do dzialania), czy to oznacza ze myslenie jest uzaleznieniem?
dzieci jak najbardziej potrzebuja czekolady, a konkretnie cukrow. kazda komorka naszego ciala potrzebuje energi, a kwas atp (bedacy magazynem i transporterem energi) jest powiazany z glukoza. ruchliwe dzieci potrzebuja energi wiec pragna jej w takiej formie jaka znaja dzieki skojarzeniom wyrobionym przez doroslych. natomiast oczywiscie zadne dziecko, mimo swoich deklaracji, nie mogloby jesc tylko czekolady. po maksymalnie dwoch dniach stricte czekoladowej diety chcialyby czegos innnego. jak myslisz, dlaczego?
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
efrreg | 83.23.244.* | 16 Maja, 2018 20:39
No i nauka z tego jest taka: jeśli nie jesteś lekarzem ani dietetykiem, to nie wciskaj nikomu żadnej cudownej diety.