Na fali popularności zoo na yafudzie pochwale się ,ze też ostatnio byłam z dziewczyną. Najbardziej mi się podobały surykatki A jakie zwierzątka wy lubicie kochani yafudowicze?
Pierścionek to tylko symbol więc nie rozumiem tego wyznania dziewczyny, skoro się zgodziła to powinna zrobić to z miłości a nie że liczy że dostanie drogą błyskotkę ....
czego tu nie rozumiec? Kobiety lubia drogie blyskotki, im drozsza tym lepsza. Od wiekow cena wydana na zbyteczne przedmioty sluzace typowo do pochwalenia sie swiadczyly o statusie i majetnosci narzeczonego/meza/rodziny. Pokazaniee, ze wlstoi sie wyzej w statusie spolecznym od innych, jest sie lepszym. Narzeczony zarazem pokazuje takim gestem na co i na ile go stac. No to juz wiemy na co i na ile.
Jeżeli go kochasz to przyjmiesz ten pierścionek, bo jak napisał Qmaty ,,Pierścionek to tylko symbol". Powinien on być symbolem wzajemnej miłości małżonków, a tej prawdziwej miłości nie da się zastąpić żadnym brylantem, diamentem, szmaragdem, rubinem czy innym kamieniem szlachetnym, więc po *uj wydawać pie*dy**ardy na kamyczek, który nawet nie będzie w 1/1.000.000 pokazywać jak bardzo się kochacie.
jakbyście wszyscy nie zauważyli to jej właśnie chodzi o to, by ten symbol móc mieć przy sobie cały czas, a nie o to, żeby kosztował nie wiadomo ile.
Jesli chlopakowi zalezy na dziewczynie, to nawet jezeli uwaza pierscionek za najwieksza glupote swiata powinien jej go kupic. Strasznie glupio zaczynac wspolne zycie od ranienia ukochanej osoby.
Pierścionek od jubilera jest jednak trwalszy niż platikowy. Kobietom, przynajmniej tym mądrym, nie chodzi o cenę ani o to, żeby się pochwalić przed koleżankami, a o to, żeby ta wyjątkowa przecież biżuteria została z nimi na lata. Plastik czy wkrętka od śruby to tylko tymczasowe rozwiązania, może i romantyczne, ale później jednak powinno zainwestować się w coś lepszego, nawet za parę stówek, niekoniecznie za grube tysiące.
Na allegro można kupić taki pierścionek bardzo tanio, znalazłam nawet taki za 12zł XD nie wiem jak z jego jakością, ale taki nawet za 200 byłby ok. Tu nie chodzi o to, że kobieta chce drogich prezentów, jest roszczeniowa i wymaga od faceta nie wiadomo czego. Ale wartość pierścionka oznacza tyle ile jest warta dla faceta jego kobieta. Jeśli daje jej plastikowy pierścionek, to tyle dla niego jest warta, czyli po prostu nic. Mi by się zrobiło przykro, gdybym coś takiego dostała. Nie wymagam od razu błyskotki za grube tysiące, bo większa strata jak się taki zgubi, ale tak stówka, dwie stówki, to już by było ok i pokazałoby, że jestem dla mojego faceta ważna, skoro potrafił wydać na mnie takie pieniądze. I żeby nie było, to działa w obie strony. Bo o ile kobieta facetowi nie kupi pierścionka zaręczynowego, bo nie ma takiego zwyczaju, o tyle może kupić w prezencie np. zegarek, czy inny bajer, o którym marzy. Czy nie tak, panowie? Tez na pewno lubicie coś dostawać od swoich kobiet i na pewno nie lubicie, gdy są to zabawki z kinder niespodzianki za 4zł :P
autorko, pamiętaj, że on zawsze może zrezygnować, a ty zostaniesz starą panną z tuzinem kotów, które cię zjedzą jak umrzesz na starość
Tym bardziej ją zostawi, jeśli uważa jej potrzeby za zbędne, znaczy jej nie szanuje. Takiemu nie warto poświęcać czasu w ogóle, nawet koty są od niego lepsze.
Pierścionek to symbol i nie musi być drogi - nie miałabym żadnych pretensji, gdyby mój ukochany mając problemy finansowe albo inne ważne wydatki, dał mi tani pierścionek. Zwykły srebrny można kupić już od kilkunastu-kilkudziesięciu złotych. Przyjmując oświadczyny, doceniłabym mężczyznę, a nie jego majątek.
Ale, jako symbol, pierścionek zaręczynowy powinien jednak być elegancki. Plastikowa, zabawkowa tandeta jest po prostu w bardzo złym smaku. Świadczy o głupocie, braku kultury, braku szacunku. Zachowanie na poziomie dziecka z podstawówki.
Serio, o jaki by materializm nie oskarżać w tej materii kobiet, to jednak znacznej większości z nas wystarczy srebro. Za 100 zł kupisz coś co zostanie z dziewczyną na lata, a i pokaże innym, że jest zajęta. Wiadomo, wydaje się pieniądze na ten pierścionek, ale to po prostu miłe, symbol taki.
Poza tym co? "Serio jesteście zaręczeni? A gdzie pierścionek?"- wyjdzie na kłamliwą babę i tyle. Bo kto by na serio dawał plastikowy zaręczynowy pierścionek?
Mój pierścionek kosztował 150 zł, jest przepiękny i sama go sobie wybrałam, właśnie jako symbol. Lubię patrzeć na niego i rozmyślać o miłości, narzeczeństwie itd.
Skoro pierścionek ma być symbolem, to w tym przypadku jest symbolem przyszłego małżonka sknerusa, taki dar tylko o nim świadczy. Oświadczyny na spontanie, plastikowy pierścionek, a ślub w piaskownicy czy w przedszkolu będzie? Gdyby myślał o tym poważnie, to wyglądałoby pewnie inaczej.
Owszem, pierścionek to tylko symbol, ale pamiętajcie że to działa w obie strony. Także pokazał ile wart dla niego jest ten związek. Przecież nie trzeba wydawać milionów. Za parę stówek można spokojnie bardzo ładne pierścionki kupić. A jak sie jeszcze przyłożysz i pomyslisz to może symbolizować jeszcze parę innych rzeczy. Moja żona dostała akurat taki w którym była konkretna ilość diamentów - symboliczna dla nas liczba - i nie kosztował majątku...
To trochę jest tak jakby na urodziny ukochanego dag mu zabawkę ze zjedzonej Kinder niespodzianki a jak mu będzie przykro bo liczył na jakiś prezent to gadać o tym jacy mężczyźni to są materialisci i tylko chcą pieniędzy, wy tak serio?
Wait ale jak chce mieć symbol i mieć przy sobie, to niech sobie kupi? W czym problem? Albo niech się złożą ? Czemu materialne rzeczy mają płynąć w jedną stronę? Nie rozumiem tego...
A już wiem - bo tradycja. Ale jak tradycją jest że rodzina panny młodej lub ona sama organizuje wesele to nie, tu już bądźmy postępowi i:
jezeli ona ma więcej gości - składka po połowie
jeżeli on ma więcej gości - każdy płaci za swoich gości
Garnitur kupuje sobie facet, ale już suknia to wspólny wydatek, facet załatwia samochód (nawet jeśli jest składkowo po pół to to najczęściej załatwia facet ze swojej kasy)...
I najlepsze jest to, że same mówicie, że liczy się symbol i gest, ale jak ktoś wam tak robi, to jest sknerą i nie szanuje waszych uczuć... ale same na prezent najchętniej dajecie siebie... w łóżku...
Suabo...
Dokładam cegiełkę do opinii o pierścionkach - najdroższy jaki mi się spodobał kosztował 500 zł, a to nie jest majątek dla kogoś kto zarabia chociaż najniższą krajową... Odłożyć co miesiąc stówkę to nie sztuka, a można kupić naprawdę coś ładnego i trwałego a nie, nie oszukujmy się, plastikową tandetę.
Nie ma też co ukrywać, że większość kobiet chce by ich mężczyzna miał budżet "na pierścionek"* właśnie w okolicy pięciuset złotych - facet pokaże, że zależy mu na kobiecie, że potrafi oszczędzać gdy zależy mu na jakimś celu, nie jest rozrzutny, ale też nie jest sknerą, w dodatku pamiątka będzie trwała.
*budżet "na pierścionek"obejmuje też np. kolację w eleganckiej restauracji. Wiadomo, że sam pierścionek będzie kosztował mniej w tym momencie i każda normalna kobieta to zrozumie.
rozumiem, że masz długie i ciekawe życie skoro byłeś w stanie porozmawiać z KAŻDĄ kobietą na świecie skoro tak o kobietach mówisz jako o ogóle;)
W każdym komentarzu to samo: gdyby traktował Cię poważnie, to by się postarał i wybrał coś wcześniej (w rozsądnej cenie). A przecież oświadczyny były spontaniczne. Sama wolałabym szalone i niestandardowe, bez zbędnego nadęcia, niż te w pseudo romantycznej scenerii z pierścionkiem za 100 złotych kupionym na allegro. Serio to ma być ta wielka pamiątka pokazująca zaangażowanie? Zaangażowanie ma być widać w codziennym życiu, w trosce o partnera, a nie w pierścionku. Autorko, po prostu porozmawiajcie na spokojnie i spróbujcie ustalić co jest dla was ważne.
Oświadczyny powinny być przemyślaną decyzją, a nie "spontaniczne". Spontanicznie to można w sklepie bluzkę kupić, a nie deklarować oficjalną chęć bycia razem przez resztę życia. Przynajmniej tak uważają rozsądni ludzie (a że nie każdy musi być i chcieć być rozsądny... to inna kwestia).
I romantyczne =/= nadęte. Romantyczne oświadczyny to nie tylko droga restauracja, ale np. specjalnie przygotowany piknik, oświadczenie się na szczycie góry w trakcie wakacji, itd. Współczuję ograniczonego myślenia skoro dla ciebie romantyczne od razu oznacza nadęte i tandetne. Jest tyle różnych rodzajów "romantycznosci"ile ludzi na świecie.
Generalnie nie powinno być zaręczyn - powinna być wspólna decyzja, żadnych pierścionków itp - od tego jest ślub.
Ale oczywiście jak "tradycja"daje profity to ją pielęgnujemy, ale jak się kobiecie powie że tradycyjnie ma zostać w domu i się nim zajmować, bo tradycyjnie była zaręczona i tradycyjnie facet ją utrzymuje - to nie, to już zaścianek.
Musicie się zdecydować, albo jesteśmy równymi partnerami albo nie.
Naucz się nie generalizować w ten sposób. Mimo feminizmu są kobiety, które wolą siedzieć w domu i się nim zajmować, a także wychowywać dzieci, a nie liczyć na to, że wychowa je komputer. Inna sprawa, że często z pensji faceta nie starcza na utrzymanie i kobiety muszą też pracować. Wprowadzenie 500+ trochę to zmieniło, ale nie we wszystkich przypadkach.
Tak, bo z reguły facet więcej zarabia i taka jest rzeczywistość w Polsce. Kobieta dostanie 1600 na rękę, bardzo rzadko kiedy dostanie więcej, facet 2000 lub nawet 2500 i może mi powiesz, że mają dzielić wydatki po równo? To np. wraz z rachunkami na zycie miesięcznie idzie powiedzmy 2500zł, łącznie z jedzeniem. Każdy płaci po równo, po 1250zł, facetowi zostaje jeszcze koło 1000, kobiecie 250zł. Ona stara się oszczędzać, nie kupuje drogich rzeczy, hmm przyjmijmy, że choruje i potrzebuje co miesiąc leków za 100zł, przyjmijmy, że do pracy dojeżdża autobusem, więc co miesiąc 100zł bilet miesięczny. No ale dzielmy po równo. Laska zostaje bez kasy tuż po wypłacie. Kumasz? i nie, nie wchodźmy teraz na tematy typu "mogła się uczyć", bo są różne sytuacje, może jest niepełnosprawna i nie może pracować za większą pensję itp...
A dodać do tego należy jeszcze, że z reguły facet wracając z pracy po prostu siada przed kompa. Kobieta wraca z pracy i hmm... pomyślmy, co robi. Obiad, pranie, sprzątanie, zajęcie się ewentualnymi zwierzakami, czy dziećmi. To zajmuje koło 3 godzin dziennie lub więcej. Posiedzi przy kompie może godzinę i idzie spać, bo rano znów do pracy. Facet resztę dnia się relaksuje bo mamusia tak nauczyła, że to dziewczynki pomagają przy pracach domowych, a chłopcy ewentualnie pomagają tatusiowi przy aucie, ale no w dorosłości chłopiec nie ma auta, więc nie musi nic robić. To skoro chcemy po równo, to dzielmy też po równo obowiązki. Choćby za to facet zarabiający więcej od kobiety łaski nie robi i powinien jej dołożyć na wydatki te dwie, trzy stówki, bo mu posprząta, ugotuje, wyprasuje, podczas gdy sam będzie sobie siedział i grał. I zazwyczaj związki tak właśnie wyglądają, facet chce po równo, ale w jedną stronę, czyli wydatki po równo, ale bez przejmowania domowych obowiązków. Heh
Wszystko super - tylko, że faceta się nikt nie pyta ile mu zostaje i w drugą stronę to po prostu jakoś nie działa? Jak facet nie ma kasy to jest niedojda i "nie będę płaciła za nieudacznika"itp hipokryzja.
Tzn jeśli komuś taki układ pasuje to ok, tylko to zawsze zależy od porozumienia pomiędzy dwojgiem ludzi a nie "tak ma być i to jest normalne". I mówię o okresie przed małżeństwem. W małżeństwie wszystko jest wspólne - no chyba że jest rozdzielność majątkowa.
A tak ogólnie to myślenie że jak ktoś więcej zarabia to ma się dzielić z tym co zarabia mniej to czysta komuna/socjalizm - a do tego chyba nie chcemy wracać.
Co do autorki i jej historii, jeżeli facet generalnie nie wydaje kasy na błyskotki to po prostu taki jest, ale jak oszczędza tylko na Tobie to bym się zastanowił...
Nie zakładałem wspólnego mieszkania/obowiązków - zgadzam się ze wszystkim co tu zostało napisane. Zawsze razem - prawa i obowiązki, zgadzam się w 100%.
Problem zaczyna się jak weźmiemy inne zmienne pod uwagę, bo jak prace obu partnerów mają podobne natężenie/obciążenie to ok. Ale już np jak jedna strona pracuje ciężko fizycznie a drugą w biurze, to też ciężko wymagać takiego samego zaangażowania w obowiązki domowe (przykładowo).
Tyle że w przytoczonej historii nawet jeśli facet dawałby całą kasę i ona sprzątała prała itp, to po jakimś czasie będzie problem bo on nic nie robi - a kwestia tego ze są różne zarobki będzie nagle sprowadzona do tego ze przecież to wspólne pieniądze. Zawsze jest takie przeciąganie liny;/ Niestety, to wynika z natury ludzkiej.
w normalnym związku to chyba każdy z partnerów wie ile zarabia jego druga połówka i nie rozumiem dlaczego facet nawet jeżeli zarabia więcej i wydatkami dzielą się na połowę, nie miał by dać swojej połówce parę stówek. A jeżeli wasz facet tylko siedzi przed komputerem to już nie moja wina, widziałyście z kim się wiążecie, a tak serio to to muszą być jakieś ci#ty skoro nic nie potrafią
Uwierz, że praca w biurze często wymaga więcej wysiłku niż praca fizyczna, tylko to jest wysiłek psychiczny. Jeśli miałabym wybór to wolałabym urodzić się zdrowym facetem i sobie pracować na budowie albo przerzucać złom lub spawać przez 8h, wrócić do domu i nie myśleć o pracy. Niestety urodziłam się kobietą, w dodatku chorą i niepełnosprawną fizycznie, więc nikt mnie do takiej roboty nie weźmie. Jedyna praca jaką mogę wykonywać to umysłowa. Wracam do domu jak flak i nie mogę zapomnieć o pracy, bo deadline, więc muszę coś jeszcze zrobić w domu, a nawet jak nie muszę to żyję z tym stresem, że spoczywa na mnie tak duża odpowiedzialność i jeśli coś spartolę to możemy stracić kontrakt, zamiast odpocząć i wylać się na pracę
chodzi mi o to że gdy się z kimś łączysz to nie ma moje ,twoje tylko jest nasze
Sam wykonuję pracę umysłową i wiem że jest wyczerpująca, ale każdy Ci powie, że po wysiłku fizycznym ciężko się robi i ciężko się myśli, a po wysiłku psychicznym owszem - nie ma energii, ale jak się ruszysz to jesteś w stanie fizycznie robić właśnie rzeczy takie bezwiedne (sprzątanie itp). I nie rozdzielam tutaj tego na mężczyzn i kobiety - tylko po prostu tak mają ludzie.
Co do niepełnosprawności - fajnie że sobie radzisz, gratuluje. Ale facet też nie wybierał żeby być facetem i gwarantuje Ci że jest X zawodów "męskich"i fizycznych, których byś nie nie chciała wykonywać - nikt nie chce ich wykonywać, nawet mężczyźni... jest ogromna różnica myśleć o pracy a np ryzykować w niej życie lub zdrowie - bezpośrednio. Ogromna. Dlatego np ilość zgonów i wypadków w pracy wśród mężczyzn jest dużo wyższa nie dlatego, że jesteśmy nieuważni ale wykonujemy (statystycznie) bardziej niebezpieczne i niechciane zawody. Takie są fakty, ale każdy w ten czy inny sposób wybiera swoją drogę życiową.
Nie zgadzam się jednak, że praca biurowa jest cięższa niż fizyczna bo po prostu nie jest, po prostu nie jest. Pracuje w biurze i nigdy bym nie przeszedł do pracy fizycznej lub czysto powtarzalnej, po prostu nie. Mam porównanie bo zaczynałem od pracy fizycznej a i chwilami taką zawodowo wykonuje i nie, nie zamieniłbym tego - za nic. W życiu bym się np nie zamienił z górnikiem, hutnikiem, panami z zakładu oczyszczania miasta czy wywozu nieczystości płynnych - za nic.
Dużo zależy od osoby, jak widać. Przez krótki okres czasu pracowałam fizycznie, a potem choroba i niepełnosprawność. Na upartego mogłabym dalej próbować, ale, w najlepszym wypadku, kończyłoby się to wózkiem, więc na jedno mi wychodzi - i tak zostałaby tylko praca umysłowa. Mój znajomy zrezygnował z pracy umysłowej na rzecz fizycznej i odżył na nowo. Wcześniej nigdzie nie wychodził, bo pokusa by się schlać, bo to jedyny sposób by zapomnieć o odpowiedzialności, była zbyt duża. Ogólnie psychicznie to był wrak człowieka. Teraz pracuje fizycznie i ma nie tylko siły na obowiązki, ale i na sport po pracy. Inny przykład - poniekąd straciłam krewnego, bo zajmował wysokie i odpowiedzialne stanowisko, w domu żona go nie wspierała, narzekała, że zarabia za mało (w najlepszym czasie była to ponad dziesieciokrotnosc obecnej średniej krajowej), a potem że bierze nadgodziny itd, ogólnie totalny brak wsparcia i facet wykończył się psychicznie. Próbowałam krewnemu pomóc jak umiałam, i reszta rodziny, ale człowiekowi psycha siadła na całego. Za duża odpowiedzialność w pracy i presja żony wykonczyly go. Kiedyś mi powiedział, że żałuje awansu, bo może zarabiał znacznie mniej i pracował fizycznie to był o wiele bardziej szczęśliwy i beztroski.
Szkoda, że nie można by się tak pozamieniac, że osoba taka jak ja dalaby komuś rozum i wiedzę wzamian za zdrowie i ktoś kto nie chce pracować fizycznie a nie ma predyspozycji do pracy umysłowej mógłby robić to, co chce i ja bym mogła robić to, co chcę.
W moim przypadku najpierw podjęliśmy decyzję o ślubie i ustaliliśmy datę. Pierścionka nie chciałam bo uważałam to za stratę pieniędzy, szczególnie, że byłam wtedy w ciąży (planowanej, ślub nie był ze względu na dziecko) i wydatków nam nie brakowało. Mąż się uparł, że pierścionek ma być więc wyszło na to, że były "oficjalne"zaplanowane zaręczyny. SQPQ
Może ja też coś dodam :-) Mój poprzedni narzeczony wybulił na diament w złocie 1800zł. Nie zapytał czy lubię diamenty, nawet czy lubię złoto. Ale nosiłam, bo symbol. Tyle, że rozstaliśmy się, bo odkąd nosiłam ten pierścionek zaczął mnie traktować jak kuchtę;-) Ten mężczyzna, z którym jestem obecnie wylicytował ładny, srebrny pierścionek z szafirem za grosze. Niestety, okazało się, że zrobiono nas na szaro i po prostu jest to posrebrzana miedź. Nie noszę go, bo jest mi go szkoda - ale zostawiłam go na pamiątkę, bo uważam, że był pierwszy i jest ważniejszy. Aktualnie noszę pierścionek złoty z rubinem, gdzie mój ojciec dorzucił się nam do ślubu i po prostu kupiliśmy od razu z obrączkami.
Wnioski, jakie mam:
Nie ważne, co nosisz, ważne, że z sercem. Fajnie, jak jest to złoto, ale czy to konieczne? No nie. To tak jak obrączki SYMBOL. Tyle, że fajnie byłoby, by wytrzymało całe życie na palcu. Dla mnie nadal jest ważniejszy pierścionek z szafirem i czasami go oglądam. Niemniej jednak złoto i czyste srebro mają przewagę od plastiku. Ba, nawet miedziany bym nosiła, gdyby tylko się nie niszczył i wytrzymał na zawsze.
Jeśli kochasz, to będziesz się cieszyła z pierścionka za 30zł. Jak stać Was na coś więcej - fajnie. Ale diamenty i złoto nie świadczą o miłości, a kochające serce.
Odnośnie wątku o zarobkach - często jest tak, ze kobieta zarabia mniej niż mężczyzna, choć pracują na identycznych stanowiskach i wykonują identyczną ilość pracy. Nie mówię tu o pracy fizycznej, w której może być jakies uzasadnienie tego stanu rzeczy, ale np o pracy biurowej, więc jeśli para pracuje razem w tym samym biurze na identycznych stanowiskach, to facet zarabia więcej od laski, choć ich wysiłek jest identyczny, a potem wracają do domu i ona robi za praczkę, sprzątaczkę, kucharkę, nianie itd.
Jakieś dowody? Przykłady? Takiego porównania peer to peer? Nie mówię że tak nie jest, ale z tego co wiem nie ma statystycznych dowodów też na istnienie różnicy płacowej między płciami - za taką samą pracę.
+ chcę zaznaczyć, że nawet pojedyncze przypadki nic nie udowadniają (potrzebna większa próba) bo uwaga - mężczyźni na tych samych stanowiskach wykonujący taką samą pracę zarabiają różnie, to samo dotyczy się kobiet - też między sobą mają różnicę. Więc czekam na jakiś statystyczny dowód potwierdzający Twoje stwierdzenie.
Bo na takiej zasadzie, to ja powiem, że często jest tak, że kobieta zarabia więcej, za taką samą pracę jak mężczyzna. A potem on wraca do domu, udziela się w 50% w obowiązkach domowych, a dodatkowo jeszcze wykonuje typowo męskie prace.
I jest słowo przeciwko słowu.
Jeżeli faktycznie w jakiejś firmie tak jest (i mówimy o ogóle, a nie o premii za wyniki) to zgłasza się to do inspekcji pracy, bo jest do dyskryminacja płciowa. Szybko te wynagrodzenia zrównają i bardzo rzadko obecnie się to zdarza.
Co do dzielenia się obowiązkami, to jednak większość kobiet które poznałem raczej próbowała forsować tezę, że moja praca = ilości pracy poświęconej opiece nad dzieckiem, więc po moim powrocie z pracy wciąż powinno się dzielić obowiązki domowe. A dla mnie jednak układ jest prosty - jeżeli ja pracuję, a kobieta nie, to po powrocie mam mieć czysty dom, wyprasowane koszule i obiad na stole. Jeżeli oboje pracujemy - wtedy oczywiście podział obowiązków domowych jest uzasadniony i nie mam z tym problemów.
Dokladnie. Podpisuje sie obiema rekami. Pierscionek zareczynowy jest symbolem tego ze kobieta nie jest juz do wziecia. Poza tym mowi ile znaczy dla ciebie twoja przyszla zona. Ale szczerze mowiac moj mi sie wcale nie oswiadczyl. Niby termin slubu i sala jest ale szczerze mowiac zastanawiam sie fzy cokolwiek dalej organizowac bo jego okreslenie sie na zasadzie no fajnie chce z toba wziac slub to duzo za malo.
Do tego dochodzą jeszcze urlopy - jeśli dziecko zachoruje, to kto weźmie urlop? Ojciec, czy matka? Kto częściej bierze macierzyński/tacierzyński? Ojciec, czy matka?
Więc choć kobieta może pracować tyle samo, w ciągu roku może zarobić dla pracodawcy mniej, bo weźmie więcej urlopów. Tu też może się kryć problem mniejszej pensji dla kobiety.
A to skad kobieta ma wiedziec ze ten gosc chce z nia w ogole byc skoro sie w zaden sposob nie okreslil?
Pewnie! Co tam miłość, co tam romantyczne wyznania i plany na przyszłość! To jest nic, marność, naprzeciwko metalowego krążka na palec...
ale akurat plastik ma zywotnosc znacznie dluzsza niz zycie czlowieka, wiec plastikowy pirscionek spelnia warunki ze by sie nie niszczyl i zeby wytrzymal na zawsze :-). kamyk z dziura zreszta tez je spelnia.
Plastik się łatwo sciera a pierścionek z kamienia (zrobiłam taki dla mojej ukochanej) łatwo pęka niestety. Natomiast jeśli komuś rzeczywiście zależy tylko na symbolu i żeby się nie zepsuł zbyt szybko, to taki z metalu za dyche lub dwie już powinien móc spełnić tę rolę
To nie jest moj problem bo zenic sie nie zamierzam, ale kiedy to jeszcze rozwazalem jedno bylo pewne - nie bedzie kamienia.
Bizuteria moze byc czescia podarunku zareczynowego, ale jak juz wybralbym cos co przedstawia sobie prawdziwa wartosc a nie kawalek wegla o sztucznie nadmuchanej cenie (nie wspomnajac o mordowanych murzynach).
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
wqrerf | 83.23.244.* | 08 Sierpnia, 2018 17:28
Pierścionek od jubilera jest jednak trwalszy niż platikowy. Kobietom, przynajmniej tym mądrym, nie chodzi o cenę ani o to, żeby się pochwalić przed koleżankami, a o to, żeby ta wyjątkowa przecież biżuteria została z nimi na lata. Plastik czy wkrętka od śruby to tylko tymczasowe rozwiązania, może i romantyczne, ale później jednak powinno zainwestować się w coś lepszego, nawet za parę stówek, niekoniecznie za grube tysiące.