O tym jak najlepiej nie pomagać. Kilka lat temu moja koleżanka przechodziła rozwód. Dość bolesne doświadczenie. Wspierałam ją jak mogłam. Wyznała mi, że pisze z jakimś żonatym typem. Szczerze to odradziłam jej takie pisanie i mówiłam jej żeby przestała. Tak jak wszyscy dookoła. Jej brat i pozostałe koleżanki. Pewnego dnia wybrałyśmy się na kawę do centrum miasta. Jej uwaga była całkowicie oddana temu typowi, przez całe spotkanie pisała z nim. Mówię jej albo przestaje albo ja idę do domu. Zaczęła mnie błagać żebym to ja napisała do niego z jej konta że ma przestać, ją nękać, powiedziała że się trochę w nim zabujała i nie może tego zrobić. Napisałam i koniec. Wróciłyśmy do jej domu, a ona dalej z nim pisała. W końcu jej brat się wkurzył i ją ochrzanił z góry do dołu. Na co ona że to ja do niego pisałam, że to przezemnie, dodała jeszcze że lecę na tego jej fagasa z żoną, ewidentnie go podrywam. Nie wytrzymałam tego i wyszłam. Głupia pipa ze mnie za tak dałam się podejść. Po kilku miesiącach ciągania się po sądach dostała ten rozwód. Jak się okazało to regularnie sypiała z żonkosiem, a jej już były mąż przyłapał ich razem. Oczywiście wszyscy wiedzieli, ale nikt nic nie mówił. Dowiedziałam się przypadkiem od znajomych którzy na tej rozprawie byli. Tak wierzyłam jej że jej mąż to taki drań, a wszyszło jak wyszło. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.