Daj spokoj. Ciesz sie, ze jestes pelnosprawna. A doktorat? Przeciez poki co, w polsce mamy panstwowe, darmowe uczelnie wyzsze. Za co Ty chcesz placic na doktoracie?
Poza tym, studentka, chcesz robic doktorat i takie szczeniackie postawy rozczeniowe? Wiesz, w sumie dobrze, ze nie zrobisz tego doktoratu.
Gówno prawda, mam kilka osób niepełnosprawnych w rodzinie i nie dostaje się takiej kasy!
Dostaje się... O ile ma się ojca prawnika, który wytoczył szpitalowi sprawę o złe odebranie porodu i spowodowanie niepełnosprawności.
Widać nie chce iść na publiczny, tylko prywatnie sobie zakupić tytuł;)
Up****ol sobie rękę albo nogę to też dostaniesz. Najlepiej żeby manna leciała z nieba bo wtedy nie trzeba się męczyć. A swoją drogą ciekawe czy kolega nie chciałby zamienić się z Tobą
Do krytykujących autora: to nie jest tak, że autor zazdrości czy że chciałby, aby dostać coś za darmo. Na mojej uczelni (a nie sądzę, żeby na innych było dużo inaczej) doktorant otrzymuje stypendium i jednocześnie ma zakaz pracy w innym miejscu (bez zgody dziekana). Normalnie doktorat trwa cztery lata, powiedzmy, że ktoś zdolny zrobi w dwa. Problem w tym, że przez ten czas trzeba się utrzymać ze stypendium rzędu 1000-1500 zł (netto, dane sprzed kilku lat, mogą być nieaktualne). Oczywiście pracy jest niewiele i wynagrodzenie jest uczciwe, ale ten zakaz pracy w innym miejscu jest bardzo kłopotliwy. Na tym polega YAFUD, bo ten niesprawny kolega dostaje kupę kasy (swoją drogą renta 3000 - nie znam się, ale chyba aż tyle nie dostaje)
Też w pierwszej chwili pomyślałam tak jak ty ale wczytałam się w teksy: "bo nie stać mnie, aby go opłacić i się utrzymać z lichej pensji."
Możliwe, że chodzi o inne koszty związane z robieniem doktoratu ale nie o utrzymanie się.
Doktorat to zajęcie na cały etat? Jeśli tak to powinni Ci za jego robienie płacić, poza tym przecież możesz pracować i robić doktorat.
Wiesz co jest lepsze niż darmowe studia i 3000 zł co miesiąc?
Móc chodzić
badum-tss
W polsce doktorat jest niepłatny, jeżeli pracujesz na uczelni - sam robię. Jeżeli nie pracujesz to ok. 7000 za semestr, co też nie jest wielką kwotą, jak ma się na tyle oleju w głowie aby robić doktorat, to i zarobić spokojnie idzie tyle aby się utrzymać i jeszcze w miarę sensownie żyć. Chyba że jesteś humanistą lub po podobnych kierunkach gdzie KFC czeka.
P.S. Pensje pracowników uczelni też może nie są wielkie, ale ok. 2400 na rękę wychodzi (nie jestem pewien, może się delikatnie mylę, ja jestem na troszkę innych warunkach)
P.S.S. Nikt nie przyjmie na doktorat osobę z średnią 3.0, doktoranci to przyszli pracownicy, a uczelnia zarabia nie tylko na studentach. Chyba że studiujesz na prywatnej, tam to przyjmą nawet troglodytę, aby kasa się zgadzała, a nie czekaj, chyba żadna prywatna nie ma uprawnień do nadawania tytułu doktora.
P.S.S.S. Albo bezsensowne tłumaczenie z jakiejś hamerykańskiej :) strony (wątpię, tam na doktorat jest się wbrew pozorom też trudno dostać), albo idiotyczny fejk.
Czy naprawde chcialbys/chcialabys byc na jego miejscu? Niepelnosprawnym/niepelnosprawna?
Studia doktoranckie są wyłącznie płatne (mialam iść. Nie poszlam).
Ale mimo wszystko - popieram żeby niepełnosprawny miał je za darmo! A pieniądze które wydalby na te studia przeznaczył np na leki czy nowy wózek
Nie rozumiem tych pretensji. Jest zdrowy, nie jest niepelnosprawny-moze zarobic kase a problem robi, bo niepelnosprawny pieniadze dostaje.
Witamy w socjalizmie.
Wy macie z garem, rozumiem ze można sie urodzić niepełnosprawnym (sama mam przyznana niepełnosprawność) ale nie oczekuje od razu od wszystkich jakis durnych ulg, uczę sie i zbieram dobre wyniki, zamiast łazić i marudzić ze jesyem chora i trzeba mi wszystko opłacać. Wychodzi tak na prawde na to ze jak ktos jesy chory to ma większe możliwości? Znam ludzi bez rak którzy wykonują prace fizyczna i jakos nie narzekają.
Nie na każdej uczelni - lub nawet wydziale - wygląda to tak jak u Ciebie. Moja siostra jest na studiach doktoranckich na UAM i nie jest zatrudniona, dostaje tylko stypendium (ok. 1700 zł, o ile dobrze pamiętam). Trudno z tego wyżyć, więc dodatkowo pracuje gdzie indziej. Nie ma również pewności, że uczelnia zatrzyma ją po doktoracie - dla jej znajomych z wyższych lat nie zawsze były etaty, nawet dla osoby z niezłym dorobkiem i doświadczeniem za granicą. Prawda jest taka, że polskie uczelnie przyjmują zbyt wiele kandydatów na każdy etap studiów, począwszy od licencjatu, i potem żyją z dofinansowań albo traktują ich jak tanią siłę roboczą (w przypadku doktorantów).
Tym niemniej YAFUD ewidentnie grubymi nićmi szyty. Doktorant ze średnią 3.0? Świetne wyniki na uczelni, ale dostaje się tylko na prywatny doktorat? Jaaasne...
Sprawiedliwe czy niesprawiedliwe? Nie wiem. Wiem tyle że wolałabym chodzić na własnych nogach i zapracować na doktorat niż jeździć na wózku i mieć go za darmo.
Jeśli ci na tym bardzo zależy to możesz iść do pracy, zarobić te 8 tys i po roku wrócić na uczelnię. Z tej pensji którą dostaniesz jako doktorant spokojnie się utrzymasz.
@Miryam: Dla mnie sprawa jest jasna - kolo ma rację. Oczywiście nie wiem jaki stopień i jakiej niepełnosprawności ma konkurent, ale faworyzowanie gotówkowe niektórych może wnerwić. Sam wielokrotnie pisałem o stypendystach, tym co mają i jak rozwalają stypendia. A ^T^R((*&%&im.
Nie mogę uwierzyć ile tu komentarzy hejtujących autorkę. Ja się z nią w pełni zgadzam! Osoba decydująca się na studia 3. stopnia musi się na pewnien czas całkowicie poświęcić pracy naukowej, nie fizycznej. Jedynym narządem który musi być do tego sprawny jest mózg i wątpię zeby fakt, że kolega porusza się na wózku w jakikolwiek sposób utrudniał mu prowadzenie badań. Uważam to za razaca niesprawiedliwość. Prawdopodobnie Uczelnia autorki dostaje dofinansowania za osoby niepełnosprawne. Nie dość że państwo/unia/fundacja opłaca takiej osobie studia to jeszcze uczelnia dostaje małe co nieco. Analogicznie do urzędu pracy.
Obetnij sobie nogę, też dostaniesz. Chyba tylko młodość Cię usprawiedliwia, choć nie pamiętam, abym ja w wieku studenckim była aż tak głupia. Żadne pieniądze nie zwrócą temu człowiekowi zdrowia, Ty masz przed sobą różne możliwości, dla niego pozostanie na uczelni jest zapewne jedyną szansą - kto zatrudni kalekę... Rozumiem, że czujesz rozgoryczenie, ale naprawdę, nie zazdrość temu człowiekowi, karma jest suką...
Panie doktorancie, wypadałoby mieć na tym poziomie wiedzę, że nie PSS czy PSSS tylko PPS lub PPPS. Powodzenia w przewodzie;)
3000zl renty? Chyba jak kilka miesiecy razem zliczysz...obracam sie wsrod niepelnosprawnych wielu jest niezdolnych do samodzielnej egzystencji i wiem jakie sa realia...
Nie wypowiem się o stypendiach czy o dotacjach dla niepełnosprawnych bo nic o tym nie wiem, a nie znam to się nie wypowiem.
Ale podpisuję się ręką, nogą i wszystkim innym pod tym co napisał Revans - też robię doktorat i nie wydaje mi się by przyjęli kogoś ze średnią 3,0, niezależnie od tego czy nie ma nóg/rąk/ślepej kiszki.
Chyba, że kolega jest naprawdę w czymś dobry i mimo niskiej średniej udowodnił że w danej specjalizacji jest prawdziwym mistrzem, że w tą jedną dziedzinę się angażował, że ma fajny plan swojego projektu badawczego i samej pracy. A w takim wypadku kolega po prostu zasłużył.
Do pracy doktoranckiej nie kwalifikuje sama średnia.
Od razu widać że większość z Was uczelnie wyższe widziała tylko w amerykańskich filmach albo jak was chłopak/dziewczyna do akademika zaprosił(a). Nie macie bladego pojęcia jakie panują realia na rodzimych uczelniach.
Drogi autorze niezmiernie mi przykro że Twoja ciężka praca i bądź co bądź poświęcenie pójdą jak krew w piach bo kaleka wykorzystuje swoją chorobę i mu się należy. Sęk w tym że mu się nie należy żadne miejsce na 3 stopniu jeśli nie osiągnął wystarczająco wysokiego poziomu. Oczywiście że uczelnia wzięła go z litości i/lub innych profitów jakie z tego będą mieć. Znam taki przypadek osobiście. Co gorsza ta osoba "uczy"jeśli się w ogóle na zajęciach zjawi. Nie przyłazi bo źle się czuje. Pytanie po co się w takim razie w ogóle zapisała? Bo dostaje wszelkie zapomogi, dodatki, stypendia i Bóg wie co jeszcze a zwykły doktorant w którym jest nadzieja że coś mógłby osiągnąć nie może dostać nawet miejsca w akademiku. Czysty absurd. Narzekają studenci (tych zdolnych mi żal) którym ta kobieta po prostu niszczy życie skandalicznie prowadząc zajęcia i oceniając ich oraz tzw. młoda kadra czyli koledzy po fachu (starzy mają to w nosie)... Psy szczekają a karawana jedzie dalej. Uczelnia państwowa.
Tak się składa, że są uczelnie, na których nie dostaje się pieniędzy na doktoracie, chyba że jest się w układzie wzajemnej adoracji, wtedy do takiej osoby trafiają pieniądze ze stypendiów, grantów, dofinansowań, a jeszcze zaliczenia mają ułatwione.
Poza tym jeśli chodzi o ten yafud, to nie wiem, o czym ta osoba pisze, teraz już nie ma tego starego trybu, że się opłaca doktorat. Albo się pracuje na uczelni i robi dr jednocześnie, albo idzie się na studia doktoranckie, które nie są płatne.
Jeżeli pracujesz na tej samej uczelni, wtedy są bezpłatne.
Chyba że pobierasz je w formie niestacjonarnej. Wpisz sobie google odpłatność za studia doktoranckie (nie mogę wkleić linku zgodnie z regulaminem) i pierwsza strona z politechniki śląskiej np.
Rzeczywiście mój błąd. Swoją drogą wiele osób popełnia ten sam błąd, nawet wśród kadry ciut starszej. Ale dzięki teraz będę wiedział i pamiętał :)
Problem? Zmien prace i wez kredyt. Poleca Bronislaw K.
@JazuMST: nic na to nie poradzisz. Co jak co, inwalidzi sa w jakis sposob ograniczeni i nie każda prace moga wykonywac, cud, jealu w ogole moga cokolwiek wykonywac za pieniadze. Wiec raczej o to pretensji nie powinno sie miec?
A o jakie stypendium Ci chodzi? O socjalne dla studentow? Bo zazwyczaj o ten rodzaj stypendium ludzie maja pretensje.
a pracujesz na uczelni wyłącznie kiedy zaproponuje ci to jakiś profesor. i wtedy faktycznie masz płacone. ale taki zwykły szary student sam buli za doktorat. przynajmniej u mnie.
Co wy na to yafudowicze, żeby sie zrzucić na doktorat dla autora? :)
Gdzie wy w ogóle widzicie żeby autorka wspomniała, że kolega nie ma ręki albo nogi? I skąd wiecie czy nie ma wysokiej renty i miejsca na uczelni dzięki znajomości tatusia? Autorka nie życzy koledze źle, pisze tylko, że jest to niesprawiedliwe.
Te 3000 zł to chyba na cały semestr. Jak nie to bardzo chętnie posłucham jak mogę dostać 3000 zł na miesiąc.
Sam jestem niepełnosprawny i jedyne co dostaję to 300 zł stypendium na miesiąc + pieniądze z pfronu - 1500 zł na cały semestr. Więc nie jest to jakoś dużo.
bardzo okrutne stwierdzenie jak na psychologa. Jak by klient przyszedł do twego gabinetu i zapłacił ci za wizytę to też wypłynęłaby z ciebie taka szczerość. Ja myślałam że psycholog to taki zawód który ma pomagać w "poprawianiu"jakości życia, szukaniu siebie i budowniu własnej wartości, pokonywaniu własnych ograniczeń. Wydaje mi się że tej osobie raczej nie pomogłaś w budowaniu jej wartości.
Człowiekowi można powiedzieć wszystko. Dobrze by było mieć przy tym jednak odrobinę taktu.
A tak przy okazji możliwośc zrobienie nieodpłatnie doktoratu na państwowej uczelni nie jest tak strasznie dostępna. Liczba miejsć jest dość mocno ograniczona. I nie wszyscy chętni mogą z niej skorzystać. Jeśli chętnych jest 20 a miejsc 10 to mogą być oni najzdolniejszą 20 na uczelni i być na prawdę dobrzy w swej dziedzinie i tak bezpłatnie będzie miejsc 10 a te drugie 10 musi załacić albo zrezygnować.
@Miryam: Może po prostu mieć coś z nogą i utykać, a może nogi wcale nie mieć. Jest różnica.
Z jednej strony osobom niepełnosprawnym współczuję. Z drugiej gdy oglądam ogloszenia na Podkarpaciu o pracę i widzę że pracodawcy najchętniej zatrudniali by samych niepełnosprawnych to mi się coś dzieje. Albo jak szwagrowi zasugerowała że przedłuża mu umowę jeśli załatwi sobie stopień niepełnosprawności.
Niestety nie każdy niepełnosprawny jest niepełnosprawny.
niepełnosprawny nie oznacza tylko, że nie można chodzić. Są różne rodzaje niepełnosprawności.
W razie wątpliwości - to, że same studia są bezpłatne nie znaczy, że wydajemy 0 zł. Jak mieszkamy z rodzicami to rodzice przejmują koszty żywienia, OK, ich sprawa, bo nie muszą, a może sypną nawet jakąś gotówką (co jest śmieszne w wieku 24+ lat, ale dobra). Można iść sobie w dni wolne do pracy, bo nie słyszałam, żeby uczelnia miała coś do tego co kto robi ze swoim wolnym czasem chyba, że gwarantują pieniądze przez cały okres kształcenia i wymagają - ja bym się zgodziła, ale jak komuś nie pasuje to może poszukać innej uczelni, mało tego jest? Niestety, jak nie mieszkamy w mieście, w którym studiujemy no to koszty życia miesięczne to przynajmniej 1000 zł (mówię o wynajmie pokoju/miejsca w pokoju i życiu skromnie). Jak łapiemy się na pieniądze z uczelni rzędu 1500 zł to nie ma co narzekać, bo robi się to, co się lubi, a jeszcze da się z tego utrzymać. Można też zdobywać naukowe granty i mieć więcej pieniędzy. Jak jest się tzw. darmową siłą roboczą to tylko pogratulować charakteru i zaradności. Niestety, są uczelnie, które biorą od cholery ludzi na doktorat (dostają się ludzie mający w rekrutacji 15 pkt na 100! I nie mówię tu o socjologii), a stypendia dostaje tylko jakiś ułamek. Nie zaprzeczam, są też uczelnie, gdzie naprawdę jest tylko kilka miejsc. Ofc mówię tylko o publicznych. Doktorant ma do wyrobienia obowiązkowe godziny dydaktyczne, ale nie jest ich dużo. A co do dofinansowań to jestem w stanie uwierzyć autorce, bo i na mojej, już na szczęście byłej uczelni są tacy, co ciągną stypendium za dobre oceny, stypendium socjalne (jak się komuś należy to OK, niestety większość z tego socjalnego chodzi w najnowszych kolekcjach z sieciówek - jak to jest bieda to ja chcę być biedna), jakieś dodatki w przypadku mieszkania w akademiku, stypendium dla niepełnosprawnych i nie wiadomo co jeszcze, generalnie bardziej opłacało się być "biednym"niż zdolnym.
Tak wszyscy bronią inwalidów i innych takich... Może zacznijcie im jeszcze rozdawać domy, samochody za darmo bo oni są tak bardzo pokrzywdzeni? W dupie z takimi ludźmi. Kiedyś działały prawa natury, a teraz całą tą "mieszankę"wywyższa się ponad innych ludzi... jesteście żałośni.
niestety ale niepełnosprawni mają się za dobrze, miejsca parkingowe, renty, inne warunki pracy etc. a jak takiego obrazisz to leci do sądu, śmieszki takie.
3000 renty??? Wow, nieźle, moje dziecko urodziło się z wadą i dostaje 153 zł zasiłku pielęgnacyjnego...
Jestem doktorantką na studiach dziennych, na publicznej uczelni w dużym mieście. Nie muszę NIC płacić za studia, wystarczyło że zdałam na nie i zaliczam przedmioty i praktyki. Na pierwszym roku dostawałam stypendium socjalne, bo byłam bezrobotna. Teraz pracuję. Poza uczelnią. W szkole. Da się? Da się. Także nie pie*dolcie o płaceniu za doktorat. Tak muszą robić tylko debile z zaocznych i z prywatnych uczelni.
Użytkownik dostał ostrzeżenie za tą wypowiedź: 2016-03-22 07:40:44 [Powód:Używanie słów powszechnie uznawanych za wulgarne]
Taa...400zl renty... szalenstwo co miesiac na karaibach mozna balowac...
Nie zgadzam się zupełnie. Jestem obecnie na II roku doktoratu i, po pierwsze, studia są darmowe ( o ile oczywiście są to studia stacjonarne - przypominam, że obecnie obowiązuje system boloński i doktorat jest uznawany za studia III stopnia), po drugie, zajęć jest na tyle mało, że nie kolidują one z pracą. Dodam jeszcze, że otrzymanie stypendium także nie jest jakimś wielkim wyczynem, ja otrzymuję co miesiąc 1000zł ( i jestem w pełni sprawna!), ponadto można ubiegać się o granty umożliwiające sfinansowanie np. kwerendy źródeł, czy wyjazdu na konferencję. Nie taki wilk straszny, jak go malują. Współczuję koledze, który jest niepełnosprawny, ponieważ w jego sytuacji na pewno trudniej jest znaleźć pracę. Czemu nie miałby zrobić doktoratu? Owszem, na rozmowie kwalifikacyjnej (na mojej uczelni jest limit miejsc) weryfikowany jest poziom kandydatów, ale jeśli osób jest na tyle mało, że limit nie zostanie uzupełniony, to dostają się także osoby ze średnią 3,0 z całej rozmowy. Smutne fakty, ale jak sami wiecie uczelnia także musi zarabiać, a każdy nowy student/doktorant to dodatkowa kasa. No cóż, życie...
Tak na prawde nie wiemy na czym polega niepelnosprawnosc kolegi . Moje dziecko np jest niepelnosprawne a chodzic potrafi. Badum-tss
ej ktoś się nie postarał a do niepełnosprawnych ma pretensję noż zonk dla zdrowej osoby z uprzedzeniami .... bo niepełnosprawni mają gorzej (mój syn nie ma szans nawet na szkołę zawodową )
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
trollisrolli | 46.227.244.* | 23 Lutego, 2016 21:40
Wiesz co jest lepsze niż darmowe studia i 3000 zł co miesiąc?
Móc chodzić
badum-tss