jednego mozesz byc pewna - juz nigdy telefonu matki do reki nie dostaniesz.
No to ups...
Kazałabym się zatrzymać i bym wysiadła z samochodu.
Nie jest po rozwodzie - sugeruje, że z mężem / ojcem nie żyje zbyt dobrze. Tym bardziej że jezdzicie same na obiadki do jakiegoś "wujka". To co się dziwisz
Dokładnie. Do tego gdyby to był taki szok i niedowierzanie;), to nie wysnuł by propozycji żeby Cię powiadomić o tym, że on też spija nektarek z brzoskwinki mamusi. :-)
Palma niestety podniecaj się tak bo Ci żyłka pęknie i lepiej poczytaj słownik. Nie chodzi o kontrolowanie życia, tylko o to, żeby matka niestety ma odwagi załatwić sprawy jak należy. Kur.i się po prostu.
Jeszcze raz, bo telefon mój żyje własnym życiem :-). .... Nie podniecaj się tak..., ... Że matka nie ma odwagi...
Nie chciałabym kontrolować jej zycia seksualnego. Napisałam co ja bym zrobiła pod wpływem emocji i tyle na temat.
Ooo gimbazjum atakuje;)
Szczerze kiepskie rozwiązanie bo niczego nie rozwiązuje, nie lepsza rozmowa?
Trochę smutno mieć puszczalską mamusię, nie dziwota że w pierwszym odruchu by nie chciała z nią jechać w odwiedziny do kochasia. No i to taka przysługa, dziecko wysiada, matka może jechać gzić się z "wujaszkiem".
Rozmowa o czym? "Mamo, jak się puszczasz na boku to chociaż postaraj się, żeby mnie tym nie bić po oczach, bo mi przykro?"
"Niestety podniecaj się tak"i Ty mówisz o czytaniu slownika? Może troche szacunku do innych? Np: bez wyzywania od kur.
czyli chciala miec wplyw na zycie seksualne swojej mamy poprzez infantylne tupniecie nozka. jednak kiedy zaproponowalem ta interpretacje, to uslyszalem ze jest nieprawidlowa. a jednak tylko niedojrzala osobowosc moze zakladac ze celem i sensem zycia rodzicow jest spelniac kaprysy dziecka, stad moja druga hipoteza o infantylnosci.
A jak nazwać osobę, która zdradza swojego partnera? I to nie faceta z którym jest dwa tygodnie a męża, ojca swojego dziecka?
Na zdradę jestem wyjątkowo wyczulona, z różnych powodów, a zdrajca zawsze jest dla mnie mało wart.
Skąd wyczytujesz to o kaprysach? Pomyśl o niej - wie, że matka ma kogoś na boku. Świat który zna, wali się jej na głowę, bo ma przed sobą kłótnie, płacze, rozwód, wybór z kim ma mieszkać, nowych partnerów rodziców... Nie, to nie jest fajne. To jest jak strzał w twarz i zmiana zycia o 180 stopni.
Jasne, matka czy ojciec są duzi i mogą robić co chcą. Ale ich decyzje mają wpływ na dziecko. I dziecko ma prawo być zrozpaczone. To nie bunt, to pokazanie emocji, a te ma prawo wyrażać, a przecież matki nie spoliczkuje, więc odejście by ochłonąć to jedyna opcja.
Widzisz różnice między "Kasiu, czy przed Anią mamy ukrywać, że jesteśmy parą?"a np "Kasiu, Ania wie że się puszczasz?"Nawet jeśli to zdrada (przypuszczam że rodzice autorki są w separacji) to matka autorki jest raczej w zwiazku a nie "puszcza sie". Nie wiem jak Ty ale ja nigdy nie powiedzialabym o mojej matce że się puszcza, nieważne co by sie stalo.
Uważam ,że nie znasz sytuacji wystarczająco by ją oceniać.
Wyjaśniłem to w wątku poniżej dlaczego taka niepoprawna logicznie sentencja wyszła.
A co do łacińskiego zakrętu, to jak nazwać osobę która zdradza swojego obecnego partnera? Prosto i dosadnie. Dotknęło Cię to? Masz coś na sumieniu?
Przecież partner matki nie napisze o niej, że się z nim puszcza :D
Mówię o tym, jak to wygląda z perspektywy osoby, która wie że: niezależnie od sprawy, ma męża, w separacji, na Madagaskarze czy szpitalu, ale ma. Jednocześnie jest w związku z kimś innym. Jest to zdrada. Pewnie, są w świecie przypadki, że sama bym może krzyknęła "a dobrze mu tak!", ale tu rozprawiamy o przypadku bez szczegółów pozwalających na tego typu rozważania. Mogę jedynie przypuszczać, że skoro córka opisuje to jako przykre przeżycie, a matka się też z tym ukrywa, sprawa taka czysta nie jest.
Dla mnie zdrada = puszczalstwo, bo poza abstrakcyjnymi sytuacjami "bo nie znasz sprawy a on zasłużył bo..."dorosły człowiek zanim wejdzie w nowy związek powinien zakończyć stary. Tak uważam, moja subiektywna opinia ale mam do niej tzw. prawo.
Oh, nie mieszajmy w to mojej rodziny i tego co bym o niej mówiła. Rozmawiamy o kobiecie, która nie jest moją matką, więc mówię o niej jak o obcej osobie, nie mojej matce. Inaczej o nikim nie można by było złego słowa powiedzieć, bo "o rodzicu tak nie powiesz a on może być czyimś rodzicem"- cóż, nie jest moim.
Dla mnie bohaterka historyjki skoczyła w bok i za to ją można potępić, bo zachowała się jak człowiek bez honoru. Okoliczności łagodzące jeśli wystąpią - mogę nawet przeprosić.
zdrada to zlamanie zaufania. nie ma nic wspolnego z puszczalstwem. wielu zolnierzy zostalo skazanych na sadach polowych za zdrade, a wiekszosc jesli nie wszyscy, nie puszczala sie z wrogiem. idac dalej tym tokiem rozumowania jesli przykladowo malzenstwo degeneruje sie do spolki korzystajacej z ulg podatkowych naleznych malzenstwu i obie strony sa swiadome skokow w bok drugiej polowki - to zdrady nie ma. a sam sms z yafuda jest tak sformulowany ze mozna smialo zakladac ze zycie malzenskie jest juz w rozkladzie. zwracam pytanie ze tajemniczy przyjaciel rodziny pyta o termin a nie zasadnosc.
Zgadzam się że to reakcja dziecka, ale nie nazwę go rozkapryszonym, a rozżalonym. I powiem, że jest to reakcja adekwatna.
A jeśli muszę tłumaczyć, że mówimy tu i zdradzie w związku, poprzez tworzenie związku "na boku"i że to różni się od pojęcia zdrady np. ojczyzny przez żołnierzy - dalsza dyskusja nie ma sensu, bo brniemy w absurd. Bez odbioru.
niby czym sie rozni? absurdem jest raczej twierdzenie ze sa rozne rodzaje zdrady i zaleza od sfery w ktorej zdrajca dokonuje swojej zdrady. czy to sie nie nazywa relatywizm moralny? zdrada to zlamanie zaufania i tyle. ta definicja pokrywa wszystkie mozliwe sytuacje. zolnierzowi ufa sie ze nie bedzie pomagal wrogowi, a malzonkowie ufaja sobie nawzajem ze nie beda sypiac z innymi.
O czym człowieku do mnie mówisz jaki szantaż? Napisałam ze bym wyslialda z samochódu a nie powiedziala albo on albo ja.... Ogarnij i czytaj ze zrozumieniem.
Dobra, nie wytrzymałam. Po raz ostatni - żołnierzowi ufasz, że nie pomoże wrogowi. Wiec twoje "żołnierz nie puszcza się z wrogiem"zaiste ma się nijak do tej definicji zdrady, tu się zgadzamy.
Małżonkowi ufa się że nie będzie sypiał z innymi, czyli tu jest to moje puszczanie się.
Definicja zostaje taka sama, bo zaiste zdrada to złamanie zaufania, ALE zależnie od sytuacji ufasz, że ktoś nie zrobi innej rzeczy.
Ta różnica polega właśnie na tym. Od żołnierzy wymagasz żeby nie współpracowali z wrogiem. Tylko zaufanie łączy to ze zdradą małżeńską, chyba że związek z drugą osobą nazwiesz kooperacją z wrogiem, na siłę sie da.
Małżonkowi ufam, że się nie puści z inną, skoro brniemy w akurat to określenie. Puści się = zdradzi moje zaufanie.
A teraz poważnie, muszę lecieć zająć się swoimi sprawami.
no, normalny szantaz emocjonalny. nie wmowisz mi ze szantazowanie jest dla ciebie instynktowne i robisz to bez udzialu swiadomosci. bez przesady.
Palma, palma Ci bije. :-)
Tak tłumaczyłas swoim partnerom jak dawałaś na boku? Że jesteś żołnierzem? :-D
no wlasnie. czyli zdrada to zlamanie zaufania a nie puszczalstwo jak twierdzilas wczesniej. moge dac prosty przyklad - czy w zwiazku gdzie jedna strona zezwala drugiej na skoki w bok, akceptuje je i nawet w wypiekami na policzkach dopytuje sie z kim udalo sie puscic drugiej stronie zwiazku, dochodzi do zdrady?
Jak mogą być tak puści ludzie. Nie, nie dochodzi do zdrady, bo nie łamią ustaleń które sobie sami założyli. Oczywiście zaraz powiesz że to normalne w związkach. Otóż nie, to nie jest normalne co obrazuje chociażby dekalog. Nie pozdrawiam
po raz kolejny musze napisac: no wlasnie. przeciez to bylo moja teza. znaczy ten fragment o naturze zdrady a nie jakies bajeczki o dekalogu. ech. jak wypisuje wszystkie konsekwencje to slysze ze sie madrze, a jak pozostawiam je nieopisane jako dosc proste do samodzielnego wyprowadzenia, to musze potem 10 postow tlumaczyc. ciezkie zycie. no ale summa summarum udalo sie ustalic ze Niechcenic ma mentalnosc dziecka (lub jest dzieckiem), a zdrada nie jest rownowazna z puszczaniem sie. uff. ale luz, jestem przyzwyczajony ze ludzie bardzo powoli mysla. w zyciu spotkalem tylko kilka osob ktore sa z natury bystre, tak ze mozna rozmawiac w satysfakcjonujacym tempie, bo nie trzeba im tlumaczyc kazdego wniosku i konsekwencji.
To że Ty uważasz że zdradzanie partnera to nie jest puszczanie się, to Twój problem i Twojej drugiej połowy. Daje doopy na boku, czyli się puszcza. To taki potoczny zwrot. A Ty sobie to tłumacz jak Ci się podoba.
Teraz już nie muszą ukrywać
hmmm, jak mozesz sama sobie zaprzeczac? przeciez sama przyznalas ze kiedy malzonkowie maja wzajemna wiedze o swoich poczynaniach, to nie dochodzi do zdrady. a przeciez skoro kochanek pytal czy jest juz czas na wtajemniczenie corki, to brzmi jakby wszystko bylo juz ustalone i rodzice zyli w separacji. nie rozumiem jak mozna byc sprzecznym sam ze soba, mnie by glowa bolala.
To co kochanek mówił i o co pytał ma tutaj goowno do rzeczy. Ona się puszcza bo zdradza swojego męża a nie dlatego ze robi to akurat z Marianem. Jezu Ty jesteś jakiś.....mądry inaczej :-)
Poza tym sam sobie przeczysz. Najpierw piszesz że nie ma zdrady kiedy małżonkowie mają wiedzę o swoich poczynaniach. Co ja potwierdzam. Ale w tym wypadku o którym mowa już od 38 postów, małżonkowie NIE MAJĄ tej wiedzy. Dlatego zdrada, czyli się puszcza :-) Dżizass... :-/
Muszę sprostowac, sama wiedza nie wystarczy, musi być jeszcze przyzwolenie. Koniec, powstaje z tego poziomu dyskusji, bo mi piasek do oczu nachodzi. EOT
skad wiesz ze nie ma? wszystkie przeslanki zawarte w yafudzie pozwalaja domyslac sie ze przywolenie jest (no bo jaki skryty kochanek chce sie przyznac corce swojej kochanki?). no ale nawet zakladajac ze olewamy wszystkie te przypuszczenia, to co konkretnie pozwala ci twierdzic ze przyzwolenia nie ma?
Stąd, że córka jest tym zawiedziona. A oni chcieli się dobrze poczuć przed samymi sobą zrzucajac część odpowiedzialności na córkę informując ją o tym. Ona zdradza męża który nic o tym nie wie
więc się puszcza, capisci?
swoje przypuszczenie dotyczace porozumienia miedzy rodzicami oceniasz po rozczarowaniu corki? wow. nie zostawaj detektywem. wlasciwie to nie bierz zadnego zawodu w ktorym jest potrzebne logiczne myslenie. prosze.
Masz rację, corka była zawiedziona bo przecież jej ojciec/mąż matki miał większego niż "wujek"a ona i tak się puszcza. O ja goooopii :-)
przykro mi ze nie moge sie przebic do ciebie z prostym rozumowaniem. moze z drugiej strony - czego dokladnie w moim wywodzie nie rozumiesz?
Na tym że każdy yafud czy dowcip jest opowiadany bazując na stereotypach. Nie ma drugiego dna jeżeli nie jest powiedziane inaczej. Reasumując - matka nie jest po rozwodzie i daje doopy innemu, czyli się puszcza
no wlasnie. nie ma drugiego dna. wiec dlaczego je sobie dopowiadasz?
Może ciężko Ci pojąć ale nie bronie zdrady. Mam coś przeciwko jedynie nazywania wyzywania kobiet od owych zakrętów (swoją drogą kończących się na e a nie na a wiec jednak nie to samo). I nie, nie mam nic podobnego na sumieniu, wręcz przeciwnie to ja zostalam kiedys zdradzona. Myśle że dojrzali ludzie nie wyzywają się od k**w tylko rozmawiają.
Do tej wypowiedzi nawiązalam. Pytam czy powiedzialabys tak do swojej matki, ponieważ sugerujesz ze takie pytanie powinna zadać autorka.
Ponownie tlumacze- nie bronie zdrady tylko uważam wyzywanie kobiet (zwlaszcza nieznajomych) od k**w za nie kulturalne i źle świadczące o osobie która to mówi. Każdy ma prawo do wyrażania swojej opini ale można to robić kulturalnie.
Czyli czepiasz się semantyki ale przesłanie jest jasne Pani zdradzana opanowana;-)
oboje to robicie: zakładacie coś, w sumie trochę bezpodstawnie. Ty że ojciec autorki wie o poczynaniach matki, a Twój interlokutor, że nie wie. W YAFUDzie natomiast nie została zawarta informacja na ten temat. Wiadomo jedynie, że autorka nie miała wcześniej pojęcia, co się wyprawia.
Co to ma wspólnego z logiką? Jak dla mnie niewiele.
Najczęściej założeń dokonujemy na podstawie własnych doświadczeń, obserwacji. Logiczne jest natomiast co innego. Ano to, że skoro na świecie tyle miliardów istnień, to personalne doświadczenia lub sytuacje z którymi się zetknęliśmy, są tak liczną próbą statystyczną, że mogłaby ona równie dobrze nie istnieć. Jeśli ograniczymy się do danego kręgu kulturowego, to jej znaczenie może nieco wzrasta...
W każdym razie, mam nadzieję że pomogłam zobaczyć Waszą dyskusję bezstronnymi oczami(sama wolę nie przypuszczać, co ojciec autorki wie, a czego nie).
Obawiam sie że sens Twojej wypowiedzi jest dla mnie nie jasny...
Mocne słowa jak na 12 latka!
Tutaj to ja sobie ironizowałam z Twojej propozycji rozmowy. Jasne, pogadać trzeba, ale bezpośrednio po odczytaniu tego smsa nie wyobrażam sobie tego. W ogóle niczego poza silną reakcją emocjonalną - ja bym nie była w stanie rozmawiać spokojnie szybciej niż minimum godzinę później, po ochłonięciu.
A k.rwą jej nie nazwałam, stwierdziłam jedynie, że się puściła. Zgodnie z tym co opisano.
Jak z kwadratem, co zawsze jest prostokątem ale nie na odwrót. Nie każda zdrada to puszczalstwo, ale każde puszczalstwo (gdy jest się w związku) to zdrada.
Powiem tak - gdyby mi facet powiedział "sypiaj z kim chcesz, tylko koniecznie opowiedz, mi to nie przeszkadza"i tak bym tego nie robiła, bo ja bym uważała to za zdradę. No i bym się z nim rozstała z powodu różnic w pojmowaniu związku i moralności, ale to tam mniejsza z tym.
Tu można dyskutować, czym jest związek, bo w moim jego pojmowaniu nie ma miejsca na takie rzeczy. To są już preferencje seksualne, luźne związki, tzw. fwb i inne dziwne rzeczy, grząski grunt generalnie. Wolę w dyskusji pozostać przy ogóle, czyli związku dwóch osób wymagających od siebie wierności, bo skupianie się na wyjątkach i specyficznych układach nie prowadzi do żadnych ogólnych wniosków.Edytowany: 2015:08:03 22:02:59
@chrysalis "Jak z kwadratem, co zawsze jest prostokątem ale nie na odwrót. Nie każda zdrada to puszczalstwo, ale każde puszczalstwo (gdy jest się w związku) to zdrada."
sobie jaja robisz?
Całe życie.
Ciekaw jestem czy równie dobrze cwaniaczycie mowa w zyciu codziennym , czy tylko tu :)
Taka mowa*
@chrysalis
dlatego zostaniesz stara panna
A co w tym strasznego?
Rozważając co zrobić ze swoim życiem i taki wariant brałam pod uwagę, poradzę sobie, mam plan i na wypadek staropanieństwa. Trudno dziś o dobrego kandydata na męża, a lepszy żaden niż kiepski.
Spokojnie wodzu, dam sobie i z tym radę.
Ok, tylko pomyślałaś kto wtedy da radę z Tobą? Egoistka... :-P
Ale po co?
Altruistki wychodzą za mąż po to by uszczęśliwić mężczyznę
oraz społeczeństwo i z ogromnym poświęceniem troszczyć się o rodzinę. Egoistki wychodzą za mąż by uszczęśliwić siebie i mieć o kogo się troszczyć.
Altruistki nie wychodzą za mąż by nie zatruć życia przyszłej rodzinie. Egoistki aby przyszła rodzina im życia nie zatruła.
Każda potwora ma swojego amatora, póki co u mnie to się sprawdza nienajgorzej :D
Egoistka z altruistą to dobre połączenie, nawet tylko na bazie tezy z komentarza 67. Każdy ma to, czego potrzebuje - a w sumie chyba o to chodzi.
Chyba że chodzi o to, że nikt nie da rady mnie znieść gdy zostanę starą panną - myślę, że jakkolwiek paskudna będę, koty (póki im będę jeść dawać) wciąż mi będą przyjaciółmi;)
:-) fajnie
chodzi raczej o to, ze poziom pi*rdolenia w wyrazanych myslach wzrasta wraz z intesywnoscia swedzenia w pewnych rejonach anatomicznych.
Mnie tam też wystarczy kochać, karmić i nie opuszczać :P
Drodzy mili, spójrzcie na to z tych stron:
1. rodzice mogą być w separacji, co ukrywają przed córką. Kochanek ma rękę na pulsie, więc po prostu chciał się dowiedzieć, czy już może przyszłej pasierbicy powiedzieć o związku, czy należy jeszcze poczekać, bo:
a) córka nie wie o rozwodzie rodziców.
b) kochanek jest sekretem i o nim nawet małżonek "jeszcze"nie wie.
2. córka po prostu jest oburzona, że rodzicie jeszcze nie dostali rozwodu (albo są w trakcie separacji), a mama już kogoś ma.
3. kochanek jest ujem i wiedząc, że to córka odbierze SMSa (matka na 100% będzie kierować, będzie miała problemy z samodzielnym przeczytaniem SMSa), w ten sposób chce zmusić kobietę do szybszego rozwodu - wiecie, jak w tych odwrotnych sytuacjach, kiedy to facet tłumaczy "jeszcze teraz nie mogę wziąć rozwodu bo...", a wkurzona kobieta "niechcący"przed małżonką ujawnia swe istnienie.
W dwóch pierwszych sytuacjach nie widzę nic zdrożnego - para i tak się rozstaje, nie wiadomo z jakich powodów (bo możliwe, że nie z powodu zdrad), więc co im szkodzi już sobie kogoś znaleźć?
I nie ma się co oburzać, bo jak widać, na wiele sposobów można zinterpretować tego Yafuda.
Haha kocham YAFUDowe rozważania. Od autorki;):
Moi rodzice pozostają w związku pełnym jadu i nienawiści i w dodatku robią sobie na własne życzenie separacje - spotykają się raz w tygodniu. Jedno nie umie zostawić drugiego - rozpad relacji, takiej jaka ona powinna być, nastąpił już ok 5 lat temu. Moja mama nie jest ideałem i nie daje mi dobrego przykładu. Choruje i szuka stabilności i ciepła sobie na starość. Nie myślałam jednak, że się z kimkolwiek zwiąże. Spotykała się z różnymi mężczyznami, ale nigdy nie zaszło to dalej niż kolacja i powrót do domu.
ZONK miałam dlatego, że zawsze się z tego faceta naśmiewała, że nie jest w jej typie, z tego, że mieszka na wsi, jest niski, łysieje i tym podobne. Nie powiem wprost, że się puszcza, bo to moja matka, jednak nigdy nie będę popierać jej zachowania. Zwyczajnie nie mogę na nich patrzeć, zbiera mnie na wymioty.
Nigdy wcześniej nie myślałam, że to powiem, ale tęsknię za czasami, kiedy to ona mówiła mi co mam robić.
Dziękuję, dobranoc.
Czy kolega "careblupalm"to ten sam wnerwiający gość, który "obala erystycznego chochoła"i nie widzi absolutnie nic złego w biciu dzieci, ewentualnie policzkowaniu mężczyzn przez kobiety? Jakoś tak sobie kojarzę...
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Tajemniczy_Masturbator [YAFUD.pl] | 02 Sierpnia, 2015 22:52
jednego mozesz byc pewna - juz nigdy telefonu matki do reki nie dostaniesz.