Historia zdażyła się parę ładnych lat temu. Rodzicielka moja ma wrodzony talent do robienia wiochy wmiejscach publicznych. W celu wyjaśnienia: Miałem kiedyś psa-jamnika o imieniu Prezes. Imię takie otrzymał u taty w firmie gdzie przebywał zaraz po tym jak tata go kupił. Piesek chodził po biurze i gryzł różne rzeczy takie jak kalkulatory klawiatury itp.ktoś powiedział "ale mamy fajnego prezesika"i tak już zostało. Rodzice moi wybrali się do wiekrzego miasta na zakupy. W sklepie zoologicznym mama kupiła koszyk z posłaniem dla wyżej wymienionego psa, jednak musiała go zostawić w przechowalni. Koszyk nie miescił się w szafkach więc został przekazanny obsłudze i gdzieś tam leżał. Po załatwieniu zakupów rodzice poszli po owy koszyk. Mama podeszła do obsługi a tata stał za nią ubrany w garnitur, ciemne okulary i do tego brzuszek. Mama mówi do gościa z przechowalni"Ja po ten koszyk dla prezesa"mina gościa i znaczące spojrzenie na mojego ojca było ponoć bezcenne YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
ArHaheigrab [YAFUD.pl] | 18 Czerwca, 2013 08:18
Ale wiocha, ale przypal!
Na powaznie - nie warto tego czytac.